Portal V10 » Prezentacje / testy » Pierwsza jazda Bestune T77, T90 i B70 na polskich drogach: Nie płacisz - nie wymagaj

Pierwsza jazda Bestune T77, T90 i B70 na polskich drogach: Nie płacisz - nie wymagaj
2025-08-18 - M. Skrzyński Tagi: Bestune, Chińskie auta
Nim się obejrzeliśmy, na polskim rynku funkcjonuje już ponad 20 chińskich marek. Z anonimowej masy zaczynają się wyłaniać te o zróżnicowanym pozycjonowaniu. Debiutujący właśnie na polskich drogach Bestune należy do grupy najbardziej chińskich z chińskich: atutem jego produktów jest przede wszystkim cena. Podczas pierwszego kontaktu z całą gamą przekonałem się, czy to wystarczy.
Założona w 2006 r. marka jako budżetowy gracz w narodowym, najstarszym chińskim koncernie First Automobile Works dotarła już do Polski. W jej salonach, których do końca tego roku ma być w naszym kraju aż 33, pojawią się trzy modele. Chociaż wbrew nazwie żaden z nich nie brzmi jak hit sezonu, to, chcąc - nie chcąc, podczas pierwszych jazd dostrzegłem w nich pewien potencjał. I to pomimo, że we wszystkich z nich odkryłem odkryłem wadę - w każdym z nich inną…
Bestune: jakie modele w Polsce?
Na pożarcie dziennikarzom rzucono wszystkie z nich. Mieliśmy więc crossovera T77, większego SUV-a nazwanego T90, a także niespodziankę w postaci liftbacka - model B70. Tak, oczy Was nie mylą. Wprowadzać w 2025 roku nowy model do segmentu D, to jak organizować imprezę w domu spokojnej starości. I takie pomysły lubimy, chwała za dobre chęci!
Nie mogę jednak przejść do konkretów bez poruszenia jeszcze jednej kwestii. Postanowiłem sobie, że nie będę rozwodził się nad stylistyką twórczości Bestune’a. No nagrody Red Dot nie zdobędą, ale i oczy nie krwawią. Z wyglądu auta tej marki wyglądają po prostu jak… auta. Są po prostu generyczne.
Pominę też nazewnictwo inspirowane czołgami i bombowcami. Naprawdę chciałbym zrozumieć tylko jedną rzecz: dlaczego, ale dlaczego, wszystkie oznaczenia na tylnej klapie samochodów z Państwa Środka muszą być wykonane takimi samymi literkami, jakimi 20 lat temu właściciel Golfa IV TDI kleił napis „SPORT EDITION”?
Bestune T77: poprawne komponenty, poprawny design, poprawny komfort
Koniec dygresji. Bestune T77, chociaż wielkością plasuje się na poziomie Hyundaia Tucsona, został wyznaczony do rywalizacji ze Skodą Karoq, Volkswagenem T-Rockiem czy Toyotą Corollą Cross. Co ciekawe, jest to samochód dobrze znany, bo na rodzimym rynku dostępny już od 7 lat, a od 2023 r. można go znaleźć także pod nazwą… Lada X Cross 5, co stanowi kolejny triumf rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego. Czy ma jakieś asy w rękawie?
Nie ma co ukrywać - przede wszystkim cenę, startującą z poziomu 109 tys. złotych. Za tą kwotę klient otrzyma więcej niż wystarczające wyposażenie oraz silnik o dobrze znanym na polskim rynku oznaczeniu 1.5 TSI, generujący 160 KM, spięty z 7-biegową, dwusprzęgłową skrzynią biegów.
W porównaniu do podobnie skonfigurowanych crossoverów z Niemiec czy Korei T70 kosztuje jakieś 20-30 tys. złotych mniej, a dodatkowe 15 centymetrów długości nadwozia czuć na tylnej kanapie, nota bene zaskakująco wygodnej (czego nie można powiedzieć o przednich fotelach).
Te są z kolei dziwnie wąskie i uda wystają poza zagłębienie siedziska nawet u szczupłej osoby. W długiej podróży zwiastuje to problem - podobnie jak brak możliwości regulacji kierownicy w dwóch płaszczyznach.
Choć to ważne problemy, to i tak szybko o nich zapomnicie. Wystarczy rzut oka na multimedia. Są jak malutki kamyk, który wpadł do górskiego buta podczas wędrówki na szlaku. Błahostka, ale nie da się o niej nie myśleć. Kamera cofania zacina się, jak gdyby brakowało pamięci RAM, a całość swoją stylistyką przypomina stacje multimedialne Alpine sprzed 20 lat, które, żeby zadać sznytu ktoś uzupełnił czcionką z menu Mercedesa.
Sama jakość wykonania wnętrza może i pozostawia co nieco do życzenia, ale bądźmy szczerzy: po wpadkach, jakie na tym polu zaliczają europejscy producenci, nie można się czepiać... przynajmniej nie uświadczymy tutaj niekończących się połaci pllastiku piano black.
W podobnym tonie można się wypowiedzieć o właściwościach jezdnych T77. Najmniejszy z gamy Bestune prowadzi się poprawnie. Na skali oceny satysfakcji byłby musztardowym żółtym. Nie oczekujcie tutaj jakichkolwiek emocji, ale też trudno o szczególny niewypał.
Tym, co zasługuje na wyróżnienie, jest zawieszenie. Producent ewidentnie postawił tu na komfort, usuwając z DNA jakiekolwiek powiązania ze sportem. W efekcie samochód nieco pływa, a w szybkim łuku granica pojawia się dość szybko, ale za to na drogach gminnych wymagających poprawek, czy nawet tych nieutwardzonych, było zaskakująco wygodnie.
Bestune T90: to samo jak wyżej, tylko o rozmiar większe
I wiecie, co jest w tym najlepsze? Że o pozostałej dwójce mogę napisać dokładnie to samo. Każdy z Bestune’ów (gdzieś w równoległej rzeczywistości to na bank jest marka głośników) prowadził się poprawnie, płynął w zakręcie, ale za to był naprawdę wygodny. Czy to dobrze, czy nie, zostawiam do Waszej indywidualnej oceny względem oczekiwań.
Tym samym w zasadzie zbliżamy się do końca zalet większego z SUV-ów chińskiej marki, czyli T90. Owszem, samochód wygląda bardziej świeżo, tak na zewnątrz jak i w środku, multimedia są nowoczesne i działają płynnie, ale bliższy kontakt skutecznie niweluje efekt łał. Twarde plastiki w łatwo dostępnych i widocznych miejscach, mnóstwo tworzywa piano black, dziwne konfiguracje kolorystyczne (mimo, że jestem fanem koloru we wnętrzu) i jakość spasowania elementów nadal nie zagrożą rynkowemu status quo.
W bazowym wariancie T90 importer marki po raz kolejny podkreśla stosunek wielkości do ceny. Za 129 900 złotych klient otrzyma samochód większy niż Volkswagen Tiguan, Toyota RAV4 czy Nissan X-Trail, a tańszy od każdego z nich o kilkadziesiąt tysięcy złotych.
W środku nie tylko z tego powodu nie będzie powodów do narzekania na brak przestrzeni. Pod maską zagości tymczasem wspomniany już duet: benzynowoe 1.5 TSI oraz siedmiobiegowa skrzynia DCT. Wyposażenie? Wystarczające, łącznie z wyświetlaczem na szybie i panoramicznym dachem. Drugi wariant, droższy o 20 tys. złotych, nazwiemy sobie "wystarczające+". I na tym poprzestaniemy, bo i tak oryginalnych nazw nikt nie zapamięta.
Temat, który zamiast tego powinniśmy poruszyć, tosilniki. Dwulitrowe TSI nie jest tak do końca dziełem Grupy Volkswagen, a wytworem chińskiego koncernu FAW, do którego należy ta marka (joint venture i te sprawy). W T90 generuje 245 KM. To ostatnie zostało z dumą przedstawione na wykresie "moc/cena" uwzględniającym zmiażdżoną konkurencję. Tylko że nie oddaje to do końca rozkładu sił w rzeczywistości.
Po pierwsze, za przełożenie tej mocy na koła odpowiada klasyczny, sześciobiegowy, hydrokinetyczny automat. Struś Pędziwiatr to to nie jest. Po drugie - i tu cofnijmy się o parę akapitów - charakterystyka zawieszenia i tak nie pozwoli na dynamiczną jazdę i inne ekscesy. W moim odczuciu jest to najsłabsza z propozycji marki.
Bestune B70: dobry debiut w wymierającym segmencie
Czego nie można powiedzieć o trzeciej pozycji z menu. Bestune B70 wkracza na polski rynek, aby konkurować ze Skodą Superb czy Toyotą Camry. I dlatego już za sam fakt bycia czymś innym niż SUV ma u mnie plusik. Za co może dostać kolejny?
Na pewno za ilość miejsca (także z tyłu), całkiem spory bagażnik o pojemności 522 l oraz bardzo komfortowe zawieszenie. Nawet najgorszy typ progów zwalniających nie przyprawi osób na pokładzie o zaciśnięcie zębów i dobrze znany z przejechania po nich za szybko syk. Materiały wykończenia wnętrza są na dobrym poziomie, zarówno z przodu, jak i z tyłu tego potencjalnie nowego ulubieńca flot. Właściwościami jezdnymi się nie wyróżnia, ale też nie ma powodów, żeby do czegoś się na tym polu przyczepić.
Za napęd, podobnie jak w T90, odpowiadają 1.5 TSI z 7-biegowym DCT. W wersji wyposażenia Business taki zestaw dostępny już od 119 tys. zł. W wyższej wersji Elegance 2.0 TSI o mocy 218 KM łączone jest z 6-biegową przekładnią Aisina. W tym przypadku także nie widzę absolutnie żadnego powodu, dla którego ktoś miałby zdecydować się na mocniejszy wariant, nawet jeśli jego cena startuje z niewiele wyższego z poziomu 139 tys. zł. Wtedy jest on już jednak niebezpiecznie blisko czesko-niemieckiej konkurencji, która zaostrzyła swoją ofertę w odpowiedzi na rosnącą presję ze strony nowych graczy.
B70 na ich tle poza pozbawionym dynamiki charakterze traci jeszcze w trasie słabym wyciszeniem. To jednak najmniejszy z problemów, jakie napotkamy w kabinie podczas użytkowania tego modelu.
Już na starcie dziwi fakt zastosowania jednostrefowej klimatyzacji. Dla mnie osobiście byłoby to do przebolenia, ale panel sterowania ową klimatyzacją jest wytworem szatana. Raz, że jest dotykowy. Dwa, że jest wykonany z piano black. Trzy: umiejscowiony na poziomej płaszczyźnie przed wybierakiem biegów odbija absolutnie każdy promień słońca, stając się kompletnie nieczytelny.
Co gorsza, dokładnie ten sam problem dotyczy obydwu ekranów, jakie znalazły się w B70. Nie wiem, czy to kwestia materiału, czy zastosowania jakiejś powłoki, ale w słoneczny dzień zegary stają się zwyczajnie nieczytelne. Na próżno szukać tu także dwupłaszczyznowej regulacji kierownicy, choć nie przeszkadzało to aż tak, jak w pierwszym opisywanym tu crossoverze marki.
Opinia o Bestune: mają minusy, ale przy wydawaniu własnych pieniędzy nie będziesz na nie zwracał uwagi
I chociaż w teorii te samochody, mimo swoich wad i zalet, nie wydają się złe, to każdy z modeli dotyka jeden, największy problem. Czuć tutaj imitację. Imitację europejskiego samochodu. W generalnym rozrachunku te auta są naprawdę w porządku, spełnią swoją funkcję. Ja sam nie mogę jednak ustrzec się przed wrażeniem, że są jak smartwatch z dyskontu albo buty z Aliexpressu.
Ale tak uczciwie, jak wielu osobom rozpatrującym zakup w tym przedziale cenowym naprawdę to przeszkadza? Czy jeśli będziesz miał wydać własne pieniądze, Ty sam uznasz to za minus?
Przypomnijmy, że już w momencie polskiej premiery Bestune na Poznań Motor Show wiosną tego roku w przeciągu kilku dni przedstawiciele firmy zebrali prawie 100 zamówień. Kilkadziesiąt z nich już niebawem zostanie zrealizowanych - pierwsze kilkanaście salonów marki już teraz jest gotowych do wydawania pierwszych aut.
Dodajmy do tego jeszcze fakt, że Chińczycy rzeczywiście biorą sobie do serca opinie i w miarę możliwości na bieżąco starają się poprawiać swoje modele, niwelując największe bolączki. Nagle okazuje się, przynajmniej na papierze, że rywalizacja ze wskazaną wcześniej konkurencją może nie być taka niemożliwa.
Chociaż sam nie wybrałbym żadnego z tych aut, stawiając na Dacię lub delikatnie używaną Skodę, to jestem w stanie wyobrazić sobie potencjalnego klienta, który na wymienione wyżej defekty nie zwróci najmniejszej uwagi. Dostanie narzędzie do przemieszczania się w komfortowych warunkach z punktu A do B, za cenę trudną do przebicia.
Siła marki, powiadacie? Jeszcze 15 lat temu nikt nie chciał Dacii. 10 lat temu marka Xiaomi była "firmą krzak", a zaledwie dwa lata temu wielki powrót MG wywoływał wśród starych wyjadaczy w motoryzacji szyderczy uśmiech. Przy rosnącym tempie zmian - i coraz większym znaczeniu ceny od jakości - każda taka premiera jest kolejnym gwoździem do trumny europejskich producentów samochodów.
























Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
Pierwsza jazda Bestune T77, T90 i B70 na polskich drogach: Nie płacisz - nie wymagaj
Podobne: Pierwsza jazda Bestune T77, T90 i B70 na polskich drogach: Nie płacisz - nie wymagaj




Podobne galerie: Pierwsza jazda Bestune T77, T90 i B70 na polskich drogach: Nie płacisz - nie wymagaj



Najczęściej czytane w tym miesiącu



Tapety na pulpit
Newsletter
Galerie zdjęć