Czy odświeżony Mercedes-Benz GLE jest lepszy od zupełnie nowego Audi Q7? - nasze porównanie

Walka w segmencie luksusowych SUVów jest zażarta jak nigdy: do gry powraca Mercedes z nowym-starym GLE i Audi z zupełnie nowym Q7. Który z niemieckich gigantów lepiej odrobił pracę domową?

Podczas gdy większość rynkowych segmentów ma dla producentów coraz gorsze perspektywy, ich uwaga i wysiłki skierowane są w stronę SUVów. Choć już teraz ten specyficzny segment jest rozdmuchany do bezprecedensowych rozmiarów, analizy wskazują, że w następnych latach będzie jeszcze zdecydowanie rósł w siłę. Konkurencyjność stoi tu więc na wyjątkowo wysokim poziomie, zwłaszcza w przedziale premium, gdzie prestiż zwycięzców i marże zbijane na klientach są największe. W ostatnich miesiącach w topowej lidze SUVów działo się naprawdę dużo: obecni na rynku od niepamiętnych czasów faworyci doczekali się w końcu swoich następców, którzy muszą rywalizować z zupełnie nowymi pozycjami, a nawet znane evergreeny zostały choćby powierzchownie odświeżone. Po ostatnich porównaniach duetu Volkswagena Touarega z Volvo XC90 oraz trzech sportowych SUVów Porsche Cayenne, BMW X6 i Infiniti QX70, teraz przyszedł czas na być może jeszcze ważniejsze zestawienie dwóch kolejnych premier: Audi Q7 i Mercedesa GLE. Porównujemy ich domyślne i właściwie jedyne wybierane w Polsce wersje z trzylitrowymi V6 na olej napędowy o mocy 258 KM w Mercedesie i 272 KM w Audi. Nowe Q7 powinno być już dobrze znane Czytelnikom V10.pl dzięki rozbudowanemu opisowi w cyklu publikacji przedstawiających naszą podróż tym wozem przez Kanadę. Debiutująca w zeszłym roku konstrukcja to dopiero druga generacja bardzo udanego modelu Audi, który znajdował się w produkcji przez blisko dziesięć lat. Był ona pierwszym SUVem marki z czterema pierścieniami, tymczasem nowe Q7 dołącza już do całkiem innej gamy: są w niej już trzy SUVy (lada dzień cztery), a w królestwie Volkswagena także trzy bliźniacze, uznane konstrukcje, z którymi Q7 dzieli płytę podłogową MLB-Evo i wiele innych podzespołów (VW Touareg, Porsche Cayenne, Bentley Bentayga, wkrótce także Lamborghini Urus). Biorąc pod uwagę, że Porsche wygrało nasze ostatnie porównanie, a Bentley to Bentley, pochodzenie Q7 jest nietypowo szlachetne i pozwala budzić duże nadzieje co do jego kompetencji. Legenda Mercedesa jednak nie słabnie i to właśnie za sprawą sukcesu takich modeli jak ten. Choć po ostatniej zmianie strategii nazewnictwa trzyliterowe oznaczenie może mylić, GLE to dalej dobrze znany Mercedes ML, który jeszcze w formie W163 w 1997 roku właściwie wymyślił fenomen SUVów, uprzedzając BMW X5 o dwa lata i Audi aż o osiem. Pierwsze Q7 pojawiło się w końcu w roku 2005, w tym samym momencie co druga generacja Mercedesa ML.Trzecia zastąpiła go w roku 2011 i jest w tej formie właściwie produkowana do dziś: niedawny face (czy raczej name) lifting nie zmienił w końcu wiele wobec poprzednika, który też tylko w symboliczny sposób naciągnął zmarszczki modelu sięgającego historią roku 2005. Ostatnia modernizacja, oprócz wymagającej przyzwyczajenia nazwy, dorzuciła jeszcze tylko odświeżony wystrój (najbardziej z przodu, trochę w środku, najmniej z tyłu), dziewięciobiegową skrzynię automatyczną i odświeżoną gamę silników między innymi z monstrualną, 585-konną odmianą AMG, czterocylindrowym dieslem 250d i hybrydowym 500e.Wersja 350d stoi pod względem ceny, osiągów, komfortu i ekonomiki gdzieś pomiędzy nimi wszystkimi, co zapewne jest kluczem do jej sukcesu. Najpopularniejsza odmiana jest konkurencyjnie wyceniona na 291 500 zł, choć szereg kuszących opcji może znacząco wywindować tę cenę: obecne w tym egzemplarzu bogate wyposażenie obejmujące między innymi pakiet stylistyczny AMG (16 372 zł sam w sobie), elektrycznie regulowane fotele z pamięcią ustawień (5 024 zł) czy też dach panoramiczny (9 992 zł) złożyły się na wspólną wartość 389 928 zł, i to bez beztroskich zabaw z konfiguratorem.Audi nie przychodzi z odsieczą niższej ceny: startuje od wyższego poziomu 307 600 zł i bez trudu przekracza magiczną granicę pół miliona złotych. W końcu jak w tym momencie obyć się już bez 21 calowych felg (prezentowany wzór wymaga dopłaty 6 090 zł), foteli konturowych z podgrzewaniem i wentylacją (18 990 zł) czy reflektorów LED świecących z maksymalnym zasięgiem, sprytnie omijając wzrok innych kierowców tak by ich nie oślepiać? (LED Matrix Beam za kolejne 5 370 zł) Z jednej strony wychodzi niegdyś dobrze znana pazerność Grupy Volkswagena, która tu każe dopłacać 3 080 zł za lakierowanie niektórych części nadwozia, które w innym razie pozostałyby ordynarnie czarne, czy też 1 570 zł za kilka prowadnic i uchwytów w bagażniku, które w wozie tego typu także należą się klientowi bez wyciągania do niego ręki po dodatkowe złotówki.Ale z drugiej mało w którym Audi tak kompletnie czuć obiecywaną Vorsprung durch Technik jak tutaj. Niewyobrażalnie mądre (opcjonalne) systemy elektroniczne pozwalają do woli cofać i skręcać z przyczepą, zostawiając ją posłusznie w linii z wozem, czy też prowadzić wóz w korku, autonomicznie podążając w sznurze wozów także, gdy kierowcy przed maską zmieniają pas by ominąć przeszkodę - Q7 zachowa ich tor jazdy bez ingerencji człowieka. Przy tym gadżet pokroju ostrzeżenia przed nadjeżdżającym samochodem przy otwieraniu drzwi po stronie drogi nie wydaje się już niczym szczególnym, ale GLE nie może się pochwalić nawet takim systemem. Twórcy jego następcy będą mieli co przejmować z klasy S, a póki co - w zakresie wyposażenia bezdyskusyjna przewaga (dużo droższego) Audi.Słowo „droższego” zaczyna nabierać tu jeszcze większego znaczenia, gdy spojrzeć na nadwozia. Pół miliona złotych to ogromne pieniądze jak na Audi wyglądające jak… trochę większe kombi. I to chyba jedno z mniej złośliwych określeń, jakich nowe Q7 doświadczyło. Projektantom Audi tak bardzo zależało na wpisaniu się w stylistyczną politykę marki, że zapomnieli o wstrzyknięciu mu charakteru. Projektowi nie można odmówić wysokiej jakości, z tymi wyrazistymi, geometrycznymi liniami rysującymi duży przedni grill, wycyzelowane światła czy też niezauważalne przetłoczenie nad tylnym kołem. Ale starszy, poczciwy GLE na jego tle wzbudza większe pożądanie, budując przed widzem ducha terenowej przygody i bogactwa w typowym dla Mercedesa, barokowym stylu. Pakiet AMG także odważnie dodaje mu więcej pazura niż (nieobecny na prezentowanym Q7) zestaw S-line.Przez chwilę GLE zrównuje więc do remisu, ale w środku Audi błyskawicznie odrabia stratę, po raz kolejny wykorzystując fakt bycia konstrukcją cztery lata młodszą od Mercedesa. Geometryczny projekt sprawdza się tu lepiej niż na zewnątrz, tworząc wyrazistą, nowoczesną i lekką optycznie deskę rozdzielczą. Gdy właściciel zaznaczy odpowiednie opcje przy zakupie, za kierownicą będzie się czuł jak pilot statku z filmu sci-fi: przestrzeń za kierownicą wypełni duży ekran ciekłokrystaliczny z fotorealistyczną mapą, zmieniającymi formę zegarami i wieloma innymi funkcjami, dzięki czemu centralny ekran może pozostać schowany dla lepszej widoczności i skupienia wzroku na drodze. Pod prawą ręką znajduje przypominający dźwignię na statku drążek automatycznej skrzyni biegów, duży gładzik do ręcznego wprowadzania w nawigacji literek adresu, i właściwie wszystko, czego ta ręka szuka - mimo mnogości opcji, obsługa jest bardzo intuicyjna, a przez to szybka i bezpieczna.System COMMAND będzie dobrze znany właścicielom Mercedesa, ale nawet ze sporym kawałkiem drewna, starannym wykończeniem skórą i przyniesionymi przez face lifting nową kierownicą i wysuniętym ekranem centralnym w stylu modnego iPada, kabina GLE nie wygląda tak dobrze, a przede wszystkim tak świeżo, jak Q7. Projekt Mercedesa nie ucieka nie tylko przed faktem, że jest starszy, ale i że jest dziełem Amerykanów, którzy widzą inne priorytety niż miłujący jakość i nowoczesny design nawet w najmniejszych zakamarkach Europejczycy. Amerykański styl może się niektórym bardziej podobać - wygląd zawsze pozostaje kwestią gustu - ale Q7 przoduje także w obiektywnych kategoriach przestronności.Mimo że nowe Audi ma mniejsze wymiary zewnętrzne od swojego wielorybiego poprzednika, w środku pozostaje wybitnie duże. Choć w obydwu wozach żadnemu z pasażerów nie powinien doskwierać brak miejsca w którąkolwiek ze stron, w twardych danych Audi punktuje o kilka centymetrów Mercedesa we wszystkich kategoriach miejsca na długość, szerokość i wysokość w obydwu rzędach. Co więcej, Q7 bije na głowę konkurenta pojemnością bagażnika (monstrualne 890 litrów kontra dalej zupełnie wystarczające 690 litrów) i ma jeszcze kolejnego asa w rękawie w postaci opcji zmieszczenia w kufrze kolejnych dwóch siedzeń, podczas gdy Mercedes nawet po dopłacie nie może być siedmioosobowy.Q7 musi być więc zauważalnie dłuższy i szerszy od Mercedesa, ale dzięki radykalnej kuracji odchudzającej pozostaje od niego lżejszy. Nowe Q7 zrzuciło od czasów poprzednika imponujące 300 kg, i to nie tylko dzięki szerokiemu zastosowaniu aluminium w konstrukcji i nowoczesnych technik łączenia materiałów, ale i w tak zaskakujących miejscach, jak konstrukcji foteli (19 kg), hamulców (8,5 kg), układu wydechowego (19 kg) i okablowania (4 kg). Łącząc to z ciut mocniejszym silnikiem i sprawniejszą skrzynią biegów Audi jest zdecydowanie szybsze od GLE, w każdym momencie, na każdym biegu.Zachowuje komfortową przewagę w sprincie do setki, ale i w próbach elastyczności. Głównym winowajcą tego stanu rzeczy jest skrzynia biegów w Mercedesie. Jej niebotyczne dziewięć przełożeń pozwala ograniczać obroty silnika to zawsze dostojnych, niskich rejestrów, co przynosi rewelacyjny efekt w (szybko pokonywanej) długiej trasie, a spokojna, jedwabiście gładka praca pasuje do kojącego charakteru całości.Uboższa o jeden bieg skrzynia w Q7 to dalej Tiptronic, a nie dwusprzęgłowe DSG, ale to dość, by zapewnić nad Mercedesem przewagę dynamiczną i ekonomiczną. GLE i tak zachowuje akceptowalny wynik zużycia paliwa jak na tak ciężkie i klockowate auto z napędem na cztery koła (średnio tu w okolicach 10 l/100 km), ale Q7 dzięki cudownym sztuczkom pali magicznie mało: w trasie jest możliwe schodzenie do wyników znanych z oszczędnych samochodów klasy średniej, podczas gdy nawet uśredniony wynik bez problemów mieści się w okolicach 9 l/100 km. Oczywiście, że przy takiej cenie zakupu oszczędność kilkudziesięciu złotych na samym paliwie nie robi różnicy, ale cenny czas spędzany na stacjach benzynowych już tak…Pozostałe twarde dane także nie działają na korzyść Mercedesa: Audi ma krótszą drogę hamowania, lepsze wyciszenie kabiny i mniejszy promień zawracania. Tę z kolei Q7 zawdzięcza sprytnej opcji czterech skrętnych kół: przy większych prędkościach tylne nieznacznie wychylają się równolegle do przednich dla większej pewności za kierownicą, przy małych natomiast obracają się w przeciwną, owocując zaskakującą zwinnością - Q7 potrzebuje mniej miejsca do nawrotki niż Audi Q3.Te kwestie nie są niemniej na tyle wybijające się, ani ważne same w sobie, żeby miały rujnować doświadczenie jazdy GLE. Jego wysokoprężne V6 bardzo przyjemnie buduje moc, opierając się na potężnym momencie obrotowym 620 Nm dostępnym właściwie od momentu ruszenia (od 1600 obr./min) i charakternie mruczy, przypominając Volvo XC90, że żadna rzędowa czwórka nie ma moralnego prawa obecności w tym segmencie. GLE jest przyjemnie miękki i komfortowo sunie nad drogą.Zachowuje przy tym jednak mniejszą kontrolę nad swoim dużym ciałem niż bardziej zdyscyplinowane Audi Q7, i łatwiej też wybić je z równowagi przy nagłych manewrach czy niespodziewanych nierównościach. Q7 posiada niewyobrażalną liczbę siedmiu trybów jazdy, i w każdym z nich zachowuje idealny kompromis pomiędzy Mercedesem a zbyt twardym i męczącym BMW X5. Wyższy poziom dopracowania dynamicznego prezentuje w tej lidze tylko zbliżone konstrukcyjnie Porsche Cayenne i jeszcze droższy Range Rover Sport.I tak też prezentuje się obecnie klasyfikacja w tym zaciekle konkurencyjnym, prestiżowym gronie. Nowe SUVy dają coraz więcej obiektywnych powodów, by nie wybrać GLE a jego rywali, i Audi Q7 jest kolejnym z nich. Sam pozostaje kompetentną i dopracowaną alternatywą dla miłośników jego wyrazistego charakteru i nieprzeciętnie kojącego resorowania.Podstawowe dane techniczne:
Audi Q7 3.0 TDI Quattro
Silnik: 2967 cm3
Moc: 272 KM przy 3250-4250 obr./min
Moment obrotowy: 600 Nm przy 1500-3000 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna, 8-stopniowa
Liczba, układ cylindrów: V6
Wymiary (dł./szer./wys.): 5052/1968/1741 mm
Rozstaw osi: 2994 mm
Masa własna: 2070 kg
Średnia emisja CO2: 149 g/kmOsiągi:
0-100 km/h: 6,3 sekundy
Prędkość maksymalna: 234 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 6,2 l/100km (10,2 w teście)
Trasa: 5,4 l/100km (7,7 w teście)
Cykl mieszany: 5,7 l/100km (8,9 w teście)

Podstawowe dane techniczne:
Mercedes-Benz GLE350d
Silnik: 2987 cm3
Moc: 258 KM przy 3400 obr./min
Moment obrotowy: 620 Nm przy 1600 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna, 9-stopniowa
Liczba, układ cylindrów: V6
Wymiary (dł./szer./wys.): 4819/1935/1796 mm
Rozstaw osi: 2915 mm
Masa własna: 2075 kg
Średnia emisja CO2: 179 g/km

Osiągi:
0-100 km/h: 7,1 sekundy
Prędkość maksymalna: 225 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 7,3 l/100km (12,7 w teście)
Trasa: 6,2 l/100km (8,5 w teście)
Cykl mieszany: 6,6 l/100km (10 w teście)