Portal V10  »  Prezentacje / testy  »  Audi Q7 w Górach Skalistych - część trzecia naszej podróży po Kanadzie: Vancouver
Nowe Audi Q7 test - część 3

Audi Q7 w Górach Skalistych - część trzecia naszej podróży po Kanadzie: Vancouver

2015-09-06 - M. Żuchowski     Tagi: Audi, SUV, Audi Q7, Test
Naszą wielką podróż po Kanadzie kończymy w niezwykłym mieście - Vancouver. Q7 pokazuje tam kolejne ze swoich talentów.

Wszystko co dobre szybko się kończy. Prawie. O Kanadzie złego słowa nie możemy powiedzieć, a do jej końca dojechaliśmy dopiero teraz. Kraj ten ma najdłuższą linię brzegową na świecie - trudne do wyobrażenia 243 tysiące kilometrów. Graniczy przy tym tylko z jednym krajem, więc Kanadyjczycy wieści o tym, że ten daleki i malutki kraj, z którego przybyłem, ma aż siedmiu sąsiadów, przyjmują z niedowierzaniem. A Kanada jest przy tym o tyle bardziej zróżnicowana narodowościowo - ponad połowa z mieszkających tu osób urodziła się w innym kraju. Świetnie to widać właśnie Vancouver, które stanowi ostatni punkt naszej podróży.
Nowe Audi Q7 test - część 3Nowe Audi Q7 test - część 3
Po przeprawie przez wysokie szczyty Gór Skalistych nienormalnie wąskimi i krętymi jak na Amerykę Północną drogami (zobacz dwa poprzednie odcinki relacji: link i link), przez iglaste lasy zaczęły przebijać się równiny, coraz większe miasta z prostopadle ułożonymi przecznicami, w końcu szklane drapacze chmur i Pacyfik. Vancouver to największe miasto w tej części Kanady, co zaskakująco jest zasługą Azjatów: blisko co druga mieszkająca tu osoba pochodzi z Dalekiego Wschodu i znajduje się tu drugie największe Chinatown w Ameryce po San Francisco (swoją drogą zabawne, że najpopularniejszym nazwiskiem w całej Kanadzie jest… Li).  Nie wiem czy demografia ma na to jakiś większy wpływ, ale gdyby określić to miasto jednym słowem, byłoby to… przyjemne. Kanada od wielu lat zajmuje czołowe lokaty w światowej klasyfikacji wskaźnika rozwoju społecznego, a samo Vancouver uważane jest za jedno z najlepszych miast na świecie do życia, koło Wiednia, Zurychu, Sydney i Kopenhagi. Z ponad dwoma milionami mieszkańców całej aglomeracji nie jest przesadnie duże jak na tutejsze standardy, ale bardzo urodziwe: przecinająca miasto zatoka Burrarda otoczona jest parkami, kawiarniami, a na jej środku znajduje się pas startowy dla hydroplanów, którymi niektórzy tubylcy nawet przylatują do pracy. Wymowne, że to tutaj założono Greenpeace i tu mieszka Bryan Adams, chyba najłagodniejszy ze wszystkich rockmanów.
Nowe Audi Q7 test - część 3Nowe Audi Q7 test - część 3
Q7 pasuje do tego miejsca: nowa generacja z wyglądu już nie epatuje tak zawartością portfela swojego właściciela, wulgarność zastąpiła inteligencją. Tak naprawdę, ma nawet marginalnie mniejsze rozmiary od poprzednika, choć to nadal kawał wielkiego samochodu. Niemcom udało się tu powtórzyć swój przebiegły trik zmniejszania wymiarów zewnętrznych w połączeniu z powiększaniem wnętrza, dzięki zastosowaniu piekielnie mądrego projektu i wykorzystaniu w kluczowych miejscach specjalnie obrobionych materiałów, jak wysokowytrzymałej stali.
Także w Polsce ma to swoje niezaprzeczalne zalety: w kabinie jest odczuwalnie więcej miejsca w każdą stronę, a przede wszystkim… w opcjonalnym trzecim rzędzie siedzeń, w którym także z premedytacją spędziłem część podróży. W większości samochodów (z vanami włącznie) jest to miejsce traktowane po macoszemu: do bagażnika wrzucone są jakieś tam płaskie stołki, byle tylko skusić kupującego wizją jazdy z sześcioma znajomymi. Ci dwaj na końcu szybko jednak przestaną być jego kolegami, a i reszta przestanie ich lubić za pozbawienie miejsca na bagaże.
Nowe Audi Q7 test - część 3Nowe Audi Q7 test - część 3
Co innego w nowym Q7: w trzecim rzędzie także znajdują się pełnoprawne, zupełnie wygodne miejsca. Tak, dalej nie dostanie się do nich 70-latek i nie zmieści nóg ktoś szczególnie wysoki, ale Audi i tak postarało się o ogromny progres. Za rozbudowanymi oparciami jest jeszcze dość miejsca w bagażniku na kiełbaski i piwo na sobotni wypad na grilla. Gdyby jechać w piątkę, przestrzeń powiększa się już do ogromnych 770 litrów. W drugim rzędzie mogą jeździć trzy dorosłe osoby, nawet jeśli nie mają ochoty się do siebie przytulać - szeroka kabina zostawia im dość prywatnej przestrzeni. Ich miejsca także można złożyć, a wtedy nowe możliwości przewozowe otwiera 1955 litrów przestrzeni bagażowej. Dość, by przewieźć lodówkę, przeprowadzić się, czy wykupić pół Ikei… które, notabene, są także w Kanadzie. Jak na SUVa przystało, Q7 musi mieć stosunkowo wysoki próg załadunkowy - 788 mm - ale opcjonalne zawieszenie pneumatyczne jest w stanie trochę ułatwić życie, opuszczając go na czas załadunku o 55 mm.
Nowe Audi Q7 test - część 3Nowe Audi Q7 test - część 3
Rozpatrywanie wnętrza tylko z perspektywy ilości miejsca byłoby jednak bardzo amerykańskie, wróćmy więc do europejskich wyznaczników walorów premium. Do Kanady leciałem, mając w pamięci świeże wspomnienia z droższego kuzyna Audi, Porsche Cayenne, i bardzo imponującego mi Range Rovera Sport. Niewiele wcześniej poznałem także nowe Volvo XC90. Tylko w przeciągu ostatniego roku duże SUVy bardzo podniosły poprzeczkę jakości wykonania, dlatego dużym sukcesem Q7 jest, że potrafi w ogóle ten poziom utrzymać, nawet w niektórych miejscach osiągając coś nowego. Jedną z tych innowacji jest „wirtualny kokpit” - ciekłokrystaliczny ekran wypełniający całą przestrzeń deski rozdzielczej, znany już z Audi TT i VW Passata. Podobne rozwiązanie stosuje już od wielu lat Range Rover, ale Brytyjczycy nawet nie zbliżają się do kreatywności Niemców w wykorzystaniu tego gadżetu.
Nowe Audi Q7 test - część 3Nowe Audi Q7 test - część 3
Nie było go co prawda w udostępnionych nam egzemplarzach (ciekawe, z jaką popularnością spotka się wśród kupujących), był za to dogłębnie zreorganizowany interfejs systemu MMI. Ten informacyjno-rozrywkowy kombajn obejmujący wszystko od fotorealistycznej nawigacji i odtwarzacza multimediów po przeglądarkę aplikacji internetowych i ustawienia samochodu już do tej pory był relatywnie prosty w obsłudze na tle konkurencyjnych rozwiązań od BMW, Mercedesa czy JLR. Od paru nowości Audi da się jednak zaobserwować coraz silniejsze skupienie obsługi na ruchach palcem po gładziku, które w Q7 awansowało na nowy poziom: teraz na rysowanie i wskazywanie jest już przeznaczona cała płytka, podczas gdy pokrętło zostało zdegradowane do dużo mniejszych rozmiarów i ulokowane pod nim.
Nowe Audi Q7 test - część 3Nowe Audi Q7 test - część 3
Nową formę zyskała także dźwignia automatycznej (jedynej dostępnej) skrzyni biegów: jest zorientowana horyzontalnie, zachęcając do oparcia nań prawego nadgarstka. Takich małych, ale przyjemnych innowacji jest więcej: panel obsługi klimatyzacji posiada responsywny wyświetlacz, który dynamicznie zmienia rozmiar napisów po zbliżeniu palca do odpowiadającego im przycisku. Trochę optycznej lekkości na ogół nudnej i pustej prawej stronie kokpitu dodaje pas wentylacji ciągnący się przez całą jej szerokość, wspierający główne nawiewy niewielką dodatkową ilością powietrza. Dołączając do tego jeszcze optycznie dużo lżejszą i bardziej sportową kierownicę, Q7 wyznacza nowy styl wnętrz Audi, za którym będą podążać kolejne modele, co widać już po nowym A4. To dobra wiadomość, bo opracowany pod nadzorem designera Marka Lichte styl to bardzo udane połączenie ponadczasowej, eleganckiej lekkości z teutońską solidnością i paroma technologicznymi fajerwerkami.
Nowe Audi Q7 test - część 3Nowe Audi Q7 test - część 3
Jeśli już przy nich jesteśmy, nie sposób nie być pod wrażeniem szerokiego wachlarza komputerowych systemów wspierających kierowcę, niezależnie od światopoglądu na ich temat. Takie pionierskie rozwiązania są na ogół kosmicznie drogie i z równie dużym prawdopodobieństwem są tak pomocne jak inne pionierskie rozwiązania, z których mało kto zadaje sobie trud skorzystać (jak wynika z badań firmy JD Power). Ale tęgie głowy z Ingolstadt nie pozwoliłyby sobie przecież na pudło: w Q7 jest parę rozwiązań, które czynią jazdę naprawdę zaskakująco łatwiejszą.
Nowe Audi Q7 test - część 3Nowe Audi Q7 test - część 3
Audi jest już właściwie o krok od w pełni autonomicznie prowadzącego się samochodu: o ile automatyczny tempomat reagujący na ruch przed samochodem nie jest niczym nowym, tutaj zaimplementowano jego rozwinięcie, które potrafi także samodzielnie poruszać się w korku, utrzymując kierunek jazdy poprzedzających samochodów - jeśli inni użytkownicy drogi zmieniają pas by na przykład ominąć przeszkodę, tak samo zrobi i to sprytne Q7. Nie pozwoli też ono na wyjechanie z miejsca parkingowego, jeśli na drodze zbliża się inny samochód, a nawet ostrzeże przed nadciągającymi użytkownikami ruchu przy otwieraniu drzwi wzdłuż jezdni.
Nowe Audi Q7 test - część 3Nowe Audi Q7 test - część 3
O ile Grupa Volkswagena już od pewnego czasu może pochwalić się zdolnością do nauki swoich samochodów samodzielnego parkowania, o tyle Q7 potrafi też cofać z przyczepą, co normalnie wymaga mocy obliczeniowych co najmniej Alberta Einsteina. Q7 tymczasem będzie jechać do tyłu z dodatkowymi osiami tak długo, jak potrzeba, utrzymując kierunek na wprost i trzymając się wszystkich łuków.
Nowe Audi Q7 test - część 3Nowe Audi Q7 test - część 3
Lista opcji kryje jeszcze wiele opcji, które bardziej pasują na listę wyposażenia Sokoła Millenium niż samochodu: znudzone dzieci z tyłu mogą bawić się dedykowanymi, dającymi się wyjąć z samochodu tabletami Audi o przekątnej 10,1 cala, lub irytować nimi dorosłych z przodu zmieniając z menu ustawienia radia, nawigacji i klimatyzacji. Firmy Bose i Bang & Olfusen przygotowały dwa systemy nagłaśniające, tylko prześcigające się w jakości przestrzennego dźwięku. Przednie światła mogą natomiast wykorzystywać technologię Matrix LED, w której Audi osiąga wyżyny specjalizacji: złożone wyłącznie z diod LED przednie światła mają bezkonkurencyjnie duży zasięg, zręcznie wymijając przy tym wzrok innych kierowców (dowiedz się więcej o tej technologii z naszej wizyty na Forum Innowacji Audi).
Nowe Audi Q7 test - część 3Nowe Audi Q7 test - część 3
Jakie jest więc nowe Q7? Nie jest rewolucyjnie inne w porównaniu do poprzednika, a robi te same rzeczy co on, tylko dużo lepiej. To wygodna, bardzo zaawansowana technicznie kapsuła do długich i oszczędnych podróży. Reprezentacyjny i pomocny kompan w pracy i pomocnik całej rodziny po godzinach. Oczywiście, nie jest pozbawiony wad - ustępuje niektórym rywalom pod względem dynamiki jazdy i nie jest też nawet ostatecznym słowem w tym segmencie w zakresie luksusu, ale jako całość to bez wątpienia jedna z najbardziej kompletnych, dopracowanych pozycji na całym rynku. Ceny wyjściowe nieznacznie przekraczające 300 000 zł są więc jak najbardziej fair: 10% wyższe od podstarzałego Mercedesa GLE, podobne do konkurencyjnego, ale innego z charakteru BMW X5 i jakieś 10% niższe od wyżej pozycjonowanych Porsche Cayenne i Range Rovera Sport. Wielu kierowców Audi nie mogło doczekać się nowego Q7, ale na taki postęp warto było czekać. Co innego na dwunastogodzinny powrotny lot do Polski…
Nowe Audi Q7 test - część 3Nowe Audi Q7 test - część 3



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
1

Komentarze do:

Audi Q7 w Górach Skalistych - część trzecia naszej podróży po Kanadzie: Vancouver

Audi Q7 w Górach Skalistych - część trzecia naszej podróży po Kanadzie: Vancouver
VW fan 2015-09-07 11:25
Ale to brzydkie... Najwstrętniejszy samochód ostatnich czasów