Portal V10  »  Prezentacje / testy  »  Mercedes-Benz klasy C vs Mercedes-Benz klasy S - Być jak S-klasa - nasze porównanie

Mercedes-Benz klasy C vs Mercedes-Benz klasy S - Być jak S-klasa - nasze porównanie

2014-12-08 - M. Żuchowski     Tagi: Mercedes, Mercedes C, Mercedes S, Test
Nowa klasa C swoim wyglądem obiecuje luksus i prestiż topowej limuzyny Mercedesa za jedną trzecią jej ceny. Jak jest w rzeczywistości? Jest tylko jeden sposób, by się przekonać - porównać je ze sobą!

Właściwie wszystkie małe limuzyny Mercedesa od W201 „Baby Benz” począwszy, na ostatnim CLA skończywszy, cieszyły się dużą popularnością będąc udanymi samochodami, choć żadna z nich nie zbliżyła się do bycia pełnowartościowym sedanem z gwiazdą na masce - nie miały tego komfortu, nie wzbudzały takiej zazdrości czy w końcu nie budziły takiego posłuchu na ulicy, co choćby bardzo zbliżona technologicznie do klasy C przez wiele lat klasa E. Teraz po raz pierwszy ma szansę się to zmienić, bowiem model W205 wzorem taktyki stosowanej w Audi z modelami A4 i A8 przeskakuje wizerunkowo bezpośrednio do klasy S, swoim wyglądem i ambicjami udając flagowy model marki.
Klasa C to niezmiennie bardzo ważny element gamy, w globalnej skali pozostający najlepiej sprzedającym się produktem Mercedesa z tej ogromnej i nieustannie rozwijającej się palety modelowej. Za coraz większą dywersyfikacją modelową kryje się jednak coraz większe zbliżenie części niewidocznych dla oczu. Klasa C jako pierwsza bazuje na platformie MRA, z której będzie korzystać w przyszłości większość tylnonapędowych aut z gwiazdą na masce. W blisko połowie zbudowana jest z aluminium, co miało bardzo duży wpływ na obniżenie wagi w stosunku do poprzednika o całe sto kilogramów.
Od podwozia, przez silnik aż po wygląd, nowa klasa C zwiastuje sposób myślenia i proces tworzenia samochodów przez Mercedesa na najbliższe lata. Nie była jednak pierwszą oznaką powrotu marki do wielkiego blasku, stylu i niewidzianej w Stuttgarcie od lat formy. Nim była fantastyczna klasa S - jeden z najlepszych debiutów motoryzacyjnych ostatniej dekady. Pierwszy raz zachwycaliśmy się nią opisując wnikliwie na początku tego roku w jednym z pierwszych w Polsce porównań debiutującego równolegle Audi A8 po face liftingu (nie miała wyboru - musiała je we wygrać - zobacz nasz werdykt). Oczywiście, ta dwójka nie stanowi dla siebie w jakimkolwiek stopniu rynkowej konkurencji - gdy cennik klasy C się kończy (wyłączając specjalnego C63 AMG), potrzeba jeszcze 130 000 złotych, by myśleć o podstawowej klasie S. Miejsce to wypełniają modele E i CLS. Klasa S służy nam tu za to jako punkt odniesienia, weryfikator ambicji nowej klasy C mający pokazać, ile w niej jest z tej flagowej limuzyny marki.
Podobieństwo między tą dwójką sugeruje przede wszystkim bardzo zbliżony wygląd. Czerpiąca całymi garściami z robiącego duże wrażenie wyglądu klasy S, mniejsza C prezentuje się równie nowocześnie. Szef stylistów Mercedesa Gorden Wagener opiera siłę oddźwięku swoich projektów na grze świateł wyrzeźbionego nadwozia i biżuteryjnych detali: sporej ilości chromu i wyszukanym, dopracowanym do najmniejszego szczegółu formom świateł. Efekt robi duże łał: sprawia wrażenie, jakby przeskakiwał poprzednika co najmniej o dwie generacje (podobnie zresztą jak odwieczną konkurencję z Ingolstadt i Monachium).
Nowy styl Mercedesa został tutaj zaadaptowany w bardzo zgrabny sposób. Pociągające proporcje z długą maską i poderwanym do góry kuperkiem wyglądają lekko i nowocześnie, podczas gdy na jego tle klasa S ujawnia swoje ogromne rozmiary i dużo bardziej dojrzały charakter. Warto zwrócić uwagę na ciekawy detal: klasa S pozostała już jedynym modelem marki z klasycznym grillem z czterema żebrami poprzecznymi i wystającym „celownikiem” na masce.
Podobnie jak cała reszta, klasa C poszła drogą wywodzącą się ze sportowych modeli z bogatej historii marki: na masce spoczywa płaski znaczek, a grill dominuje duża gwiazda wsparta na dwóch masywnych żebrach. W każdym detalu nowa C przekonuje, że nie została wyrzeźbiona po to, by pozostać niezauważoną na drodze. Jeśli jednak komuś jest mało, w sukurs przychodzą pakiety Sport i AMG usilnie pracujące nad jeszcze mocniejszym wizualnym oddziaływaniem.
C jest teraz całe 95 mm dłuższa i 40 mm szersza od poprzednika, ale do S dalej jej bardzo daleko - flagowy produkt Stuttgartu ma 195 mm dłuższy rozstaw osi, i to zanim zamówimy wybieraną przez większość wersję przedłużoną. Jednak i owa wersja Lang nie jest ostatnim słowem w zakresie przestronności - to będzie należeć dopiero do jeszcze dłuższych, bardziej bezwstydnych i droższych wersji, które nadejdą - jak właśnie debiutujący Maybach S 600.
Klasa C chyba za bardzo zapatrzyła się na podstawowe W222, bowiem nie imponuje ilością miejsca, szczególnie w tych subiektywnych kategoriach, jak widoczności, ilości światła dostającego się do środka, odległości ciała od szyb i dachu. Szczególnie z tyłu może brakować miejsca mającym wysokie wymagania co do Mercedesów. Ale jeśli nie jesteś z Chin, nie kupujesz C-klasy po to, by jeździć nią z szoferem - dzieci będą i tak bardziej niż zadowolone z takiego otoczenia. Z niemiecką precyzją klasa C wpasowuje się w standard narzucony przez BMW 3er i Audi A4, dysponując bagażnikiem o dokładnie takiej samej co one pojemności 480 litrów.
Co ciekawe, widać, że nie był on tymczasem jednym z priorytetów przy tworzeniu klasy S, bowiem jej kufer jest tylko symbolicznie większy - ma 510 litrów. Na pocieszenie zostają bardzo wygodne fotele - S-klasa nie ma innego wyjścia jak zachwycać jednymi z najwygodniejszych siedzisk, jakie kiedykolwiek pojawiły się na Ziemi, ale i te w klasie C są bardzo dopracowane i pozostają wygodne także w długich podróżach.
Bez wątpienia bardzo duże wrażenie robi natomiast wykonanie wnętrza - jego projekt, wykończenie i użyte materiały. Nie jest to kabina Mercedesa w starym dobrym stylu - co do pewnego stopnia swoją masywnością i barokowym bogactwem chce ucieleśniać nowa S-ka - ale świetny projekt, redefiniujący te tradycyjne wartości marki w nowoczesny sposób. To prawdopodobnie najlepsza, wzbudzająca największe pożądanie kabina w tym segmencie: ma uniwersalny, ponadczasowy i świetny styl, w przeciwieństwie na przykład do uderzających tylko w pojedyncze gusta i szokujących dzisiaj, a śmieszących jutro luksusowych limuzyn z Japonii.
O ile kokpit poprzednika wzbudzał emocje co najwyżej u emerytów, ten oczaruje po równi starych i młodych. Tego chyba nie dało się zrobić lepiej - przynajmniej tak się wydaje do momentu, gdy wsiądzie się do klasy S. Wtedy dopiero widać, na ile jeszcze sposobów można zaimponować, zaskoczyć czymś nowym nawet rozbestwionego milionera przyzwyczajonego do błyskotek i pretensjonalnych luksusów na każdym kroku swojego życia.
W żaden sposób nie umniejsza to osiągnięć C-klasy - ma po prostu pecha, że obecna klasa S dzierży tytuł robiącego największe wrażenie i najbogaciej wyposażonego wnętrza aż do ligi Bentleya, w której bez kompleksów zresztą też miesza. Projekt C-klasy jednak miejscami godnie je naśladuje, przemycając zwykłym ludziom trochę z tego świata wielkich i bogatych - mami dużą ilością metalu i dostępnymi wśród opcji bardzo wyszukanymi sposobami wykończenia. Bardzo mało tu słabych stron, za to dużo dobrych detali - w końcu większość jest dzielonych z tymi większymi modelami, także klasą E.
Na wysokim poziomie stoi także wyposażenie klasy C - dwustrefowa klimatyzacja i Bluetooth to już standard o który nikt nie pyta w tym segmencie, ale bardziej młodzieżowy (w oczach statecznych biznesmenów) charakter tego modelu przejawia się przez takie multimedialne bonusy jak dwa złącza USB i umocowany w stylu nonszalancko rzuconego tabletu siedmiocalowy wyświetlacz środkowy (może mierzyć nawet 8,4 cala za dopłatą), z którego można obsługiwać dedykowane aplikacje ściągane z internetu.
Podobnie jak w klasie S, jest atomizer zapachów, jonizator powietrza, wyświetlacz head-up display i tyle elektroniki, że można by obdzielić nią całe targi elektroniki CES w Las Vegas. Wiele z obecnych tu systemów bezpieczeństwa debiutowało właśnie w klasie S, jak system ostrzegający o ryzyku zderzenia z innymi użytkownikami ruchu ze wszystkich stron, w tym z tyłu. W niektórych wersjach klimatyzacja wykorzystuje nawet nawigację, by po wjeździe do tunelu automatycznie przejść w tryb obiegu wewnętrznego - klasa C otwiera drzwi na technologiczne cuda, które do tej pory były zarezerwowane tylko dla samochodów z ceną stojącą po złej stronie pół miliona złotych.
Podobnie jak w klasie S tu funkcjonuje już odświeżone menu systemu COMAND i debiutujący mniej więcej w tym samym czasie w obydwu modelach nowy, elegancki touchpad - zgrabna i ładna odpowiedź na podobne gładziki stosowane w modelach Audi (choć nie A4) i BMW (z serią 3 włącznie). Może dziwić, że zestaw dwudziestu głośników to w klasie C dopiero poziom wyjściowy, z którego można awansować do systemu opracowanego przez bardzo szanowaną wśród audiofilów, berlińską manufakturę Burmester.
Opracowała ona także doskonałe nagłośnienie do klasy S - co w sumie jest najlepszym dowodem na to, że jego wybór jest już raczej snobizmem… Standardowy zestaw powinien więcej niż usatysfakcjonować standardowego odbiorcę. Także on ma dedykowane komory rezonansowe, widziane wcześniej u Mercedesa tylko w klasach S i SL.
Bardzo ciekawa jest sprawa różnic w prowadzeniu między tą dwójką. Zacznijmy od rzeczy podobnych: w obydwu pracuje ta sama automatyczna skrzynia 7G-Tronic - co prawda już niedługo, bowiem Mercedes wprowadzi zaraz do klasy S przeskakujący pod względem liczby przełożeń BMW serii 7 i Audi A8 dziewięciobiegowy automat. Obecna tu skrzynia pracuje bardzo gładko, ale ośmiobiegowy ZF występujący w BMW serii 3, Jaguarze XF czy Maserati Ghibli potrafi i to, i jeszcze błyskawicznie reagować na nagłą chęć przyspieszenia kierowcy, zrzucając bez chwili wahania parę biegów w dół. Pod tym względem Mercedesy są dalej tak samo konserwatywne jak czterobiegowy automat w W124.
Większe różnice widać dalej: prowadzenie C jest dużo bardziej bezpośrednie niż w klasie S, której reakcje muszą być spóźnione i wygładzone dla nieustannego komfortu Jaśnie Pana jadącego na tylnym fotelu. W odosobnieniu jednak mniejszy z sedanów też wydaje się bardzo stabilny, dobrze wyciszony i płynnie tłumiący nierówności - w sam raz na ukojenie nerwów podczas miejskiego sprintu czy też odprężającej podróży przez kraj. C straciła kolejną szansę, by zbliżyć się do dynamicznego talentu serii 3 - ale to dobrze, bo nie wszyscy jej sportowego charakteru potrzebują. BMW można zostawić swoją specjalność, tymczasem klasa C, jak na Mercedesa przystało, wybija się na tle konkurencji komfortem.
Po raz pierwszy w tym segmencie producent oferuje zawieszenie pneumatyczne dla wszystkich czterech kół - co prawda za dopłatą godną klasy S, więc będzie to raczej rzadki wybór. Tu na wszystkich czterech rogach osadzono zawieszenie wielowahaczowe. W żaden sposób nie może ono zastąpić pneumatyki, ale jak na swoje warunki C pozostaje kojąco delikatna, a przynajmniej tę lukę po najwyższym poziomie izolacji od drogi wypełnia bardziej wyostrzonymi reakcjami na ruchy rąk kierowcy - nowy projekt układu wielowahaczowego, bardziej zbliżony do typowego zawieszenia z podwójnymi wahaczami, pozwala lepiej kontrolować wychylenie koła przy dużym obciążeniu.
Idąc za przykładem konkurencji, przeciwieństwie do klasy S tu nie ma sześciocylindrowych diesli, które zdecydowanie przewyższają charyzmą, dźwiękiem i kulturą pracy proletariackie rzędowe czwórki. Prezentowany tu motor o pojemności 2,1 litra to dobry wybór, który zasługuje na bycie najczęściej wybieraną wersją. C220 BlueTEC ze swoimi 170 końmi i tradycyjnym automatem nie porywa, chociaż siedem biegów i zdrowe 400 Nm pozwalają wydobyć z niego zadowalającą elastyczność. Silnik nie musi wchodzić też przez to na wysokie obroty, co oszczędza pasażerom mało fajnego dźwięku czterech karmionych olejem napędowym cylindrów i wibracji. Ogólny poziom komfortu akustycznego jest dobry - kabina jest mocno wyciszona, izoluje od świata już na poziomie nieodległym od pancernej klasy S, nawet jeśli silnik ten nie jest tak cichy i gładko pracujący jak wysokoprężne V6, które dostąpiły zaszczytu pracować pod maską klasy S (także w konfiguracji hybrydowej).
W przypadku jednostek wysokoprężnych zarówno w klasie C, jak i S, trzeba pamiętać o uzupełnianiu dodatku do paliwa AdBlue. Ten znany póki co raczej z ciężarówek roztwór ograniczający zawartość tlenków azotu w spalinach jest obowiązkowym dodatkiem do wszystkich silników BlueTEC. Zasięg dodatkowego zbiornika tego specyfiku nie jest na tyle duży, by zupełnie się tym nie przejmować, a jego uzupełnianie nie jest tak proste (i tanie) jak paliwa na stacjach - Mercedes deklaruje, że tam kierowcy aut osobowych będą mogli go tankować w przyszłości, póki co zostają im autoryzowane serwisy marki… Takie czasy - producenci chwytają się różnych, czasem wręcz kuriozalnych sposobów na obniżanie wyników zużycia paliwa i emisji spalin - klasa C standardowo posiada zaledwie 41-litrowy bak (tak by obniżyć masę samochodu podczas homologacyjnych testów spalania), powiększany do normalnych rozmiarów dopiero po symbolicznej dopłacie. Jednak za tymi wszystkimi niedogodnościami na końcu stoi godna ich nagroda - imponująco mały aptety na paliwo w rzeczywistych warunkach. W tej wersji klasy C osiągnęliśmy średni wynik niewiele powyżej 6 l/100 km, w 258-konnym Mercedesie - poniżej 8 l/100 km. Niewiarygodne, a jednak prawdziwe.
Bezpośrednie zestawienie tych samochodów dowiodło tego, czego oczywiście można było się spodziewać - klasa C nie stoi na równi z klasą S. Nigdy zresztą nie będzie, niemniej robi doskonałą robotę udając małą klasę S swojego segmentu i to jest właśnie to, czego kupujący potrzebują. Tylko jeśli bardziej cenisz wciągające prowadzenie w weekend niż komfort przez pozostałą część tygodnia powinieneś wybrać BMW, we wszystkich pozostałych przypadkach to klasa C jest teraz najlepszym wyborem w tym segmencie. Przynajmniej do czasu pojawienia się nowego Audi A4, co nastąpi już za kilka miesięcy…
Podstawowe dane techniczne:
Mercedes-Benz C220 BlueTEC AMG-Line
Silnik: 2143 cm3
Moc: 170 KM przy 3000-4200 obr./min
Moment obrotowy:  400 Nm przy 1400-2800 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna, 7-stopniowa
Liczba, układ cylindrów: cztery, rzędowo
Wymiary (dł./szer./wys.): 4686/ 1810/1442 mm
Rozstaw osi: 2840 mm
Masa własna: 1615 kg
Średnia emisja CO2: 117 g/km
Osiągi:
0-100 km/h: 7,4 sekundy
Prędkość maksymalna: 233 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 5,5 l/100km (6,9 w teście)
Trasa: 3,9 l/100km (5,7 w teście)
Cykl mieszany: 4,5 l/100km (6,2 w teście)

Podstawowe dane techniczne:
Mercedes-Benz S350 BlueTEC L
Silnik: 2987 cm3
Moc: 258 KM przy 3600 obr./min
Moment obrotowy:  620 Nm przy 1600-2400 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna, 7-stopniowa
Liczba, układ cylindrów: V6
Wymiary (dł./szer./wys.): 5248/1899/1494 mm
Rozstaw osi: 3165 mm
Masa własna: 1975 kg
Średnia emisja CO2: 158 g/km

Osiągi:
0-100 km/h: 6,8 sekundy
Prędkość maksymalna: 250 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 7,4 l/100km (9,5 w teście)
Trasa: 5,2 l/100km (6,5 w teście)
Cykl mieszany: 6,0 l/100km (7,8 w teście)



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
3

Komentarze do:

Mercedes-Benz klasy C vs Mercedes-Benz klasy S - Być jak S-klasa - nasze porównanie

Mercedes-Benz klasy C vs Mercedes-Benz klasy S - Być jak S-klasa - nasze porównanie
BOB200 2014-12-15 21:39
Jakby autor miał pojęcie o mercedesach to wiedziałby że tradycyjne grile z celownikiem są cały czas dostępne w c klasie i e klasie w wersjach elegance
Mercedes-Benz klasy C vs Mercedes-Benz klasy S - Być jak S-klasa - nasze porównanie
kol 2014-12-25 03:05
no kolega ma równie dobre pojęcie na temat Mercedesów jak "AŁDI":-))))) w teście Jaguar vs RS6 kto to jest Matt Z,,??
Mercedes-Benz klasy C vs Mercedes-Benz klasy S - Być jak S-klasa - nasze porównanie
Kasztanowy 2015-07-27 21:04
Ta s klasa mi bardzo przypadła do gustu, piekny samochód.