
Badania techniczne czeka rewolucja i wyższe ceny, ale… jeszcze nie teraz. Znamy plan rządu
Kilkukrotnie wyższe opłaty za obowiązkowe badania techniczne, jeszcze wyższe ceny dla określonych typów samochodów, kary za spóźnienie w badaniu i zdjęcia wykonywane w SKP: Ministerstwo Infrastruktury planuje wprowadzić zmiany, o których mówi się już od dawna. Sposób prowadzenia prac nad nimi każe jednak przypuszczać, że ich wejście w życie nie jest kwestią najbliższych miesięcy - czy może nawet lat…
Sposób prowadzenia badań technicznych w stacjach kontroli pojazdów - a głównie ich ceny - już od dawna budzą emocje. Głównie samych usługodawców, którzy organizowali z tego powodu już również strajki i pikiety pod oknami ustawodawców. Nie ma się im co dziwić: obecna stawka za badanie techniczne 98 zł obowiązuje już od blisko 20 lat. Dobrze wiemy, jak przez ten czas wzrosły ceny… właściwie wszystkiego poza tymi badaniami. Diagności nie mogli przez ten czas liczyć na żadne podwyżki, tymczasem zakres ich obowiązków się jeszcze zwiększył.
Prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów Jolanta Źródłowska na posiedzeniu komisji infrastruktury w ostatnią środę wyliczała, że z powodu zamrożenia stawek przez ustawodawcę od 2018 r. z branży tej odeszło 1,5 tysiąca diagnostów, a blisko 30 proc. z obecnie pracujących jest już w wieku emerytalnym.
Zmiany w badaniach technicznych: plany resortu transportu
W odpowiedzi na te już dobrze znane problemy resort transportu Ministerstwa Infrastruktury pracuje obecnie nad nowymi regulacjami obejmujących wiele obszarów związanych z badaniami technicznymi. Podstawowym jest podniesienie ceny. Obecnie mówi się o kwocie rzędu 200 - 300 zł za badanie techniczne, jednak stawka ta będzie się z automatu zwiększała z różnych powodów.
Pierwszym będą rosnące płace. Według nowych założeń opłata badania ma być powiązana ze średnim wynagrodzeniem w czwartym kwartale roku poprzedniego podawanym przez GUS. Czyli wiemy już, że za każde kolejne coroczne badanie zapłacimy chociaż o kilka złotych więcej.
Kolejną istotną zmianą będzie wprowadzenie kar za spóźnienie z podbiciem dowodu. Dzisiaj przyjazd do SKP nawet kilka tygodni po utracie ważności badania nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami (przynajmniej tak długo, jak nie trafi się na kontrolę policji…). Kierowcy więc się tym nie przejmują, w związku z czym, wedle wyliczeń Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów, aż 1/3 z pojazdów poruszających się po naszych drogach ma nieaktualne badanie.
Ustawodawca chce ukrócić ten chaos poprzez wprowadzenie drakońskich kar za lekkoduszne podchodzenie do terminowości badań i wprowadzić rozwiązanie analogiczne do nieopłacania OC. Wedle nowych założeń, spóźnienie się z wizytą w SKP zaledwie o tydzień wiązałoby się z podwojeniem opłaty, a o dwa tygodnie - już jej trzykrotności. Po trzech tygodniach spóźnialski osiągnie maksymalny wymiar kary, czyli czterokrotność stawki podstawowej.
Z drugiej strony dla kierowców ma pojawić się też ułatwienie: wedle nowych planów na badanie techniczne będzie się można zgłosić na 30 dni przed upływem terminu widniejącym w dowodzie. Nowy przegląd będzie obowiązywał kolejny rok od niej, co ma sens i jest korzystne dla użytkowników aut.
Więcej jest jednak pomysłów dyscyplinujących kierowców. Pierwszym jest omawiana już od dłuższego czasu konieczność wykonywania dokumentacji fotograficznej auta podczas jego wizyty w SKP - choćby po to, by mieć pewność, że klient tam w ogóle dotrze. Wymóg ten rodzi jednak pewne pytania, z których podstawowe brzmi jakim sprzętem diagnosta ma wykonywać zdjęcia i kto za niego zapłaci. A po drugie - czy doczekamy się takich kreatywnych kolaży zdjęciowych jak te, które zaczęły pojawiać się po wprowadzeniu podobnego przepisu w Rosji…
Ostatnią okazją na wyciągnięcie dodatkowych pieniędzy od właściciela pojazdu będzie wprowadzenie dodatkowych opłat za „zwiększony zakres badania technicznego”. Z czego on będzie wynikał? Ano, argumentują pomysłodawcy, na przykład z obecności napędu na cztery koła… Nie odpowiadają jednak konkretnie na pytanie, o jaki zwiększony zakres badania chodzi. Niezależnie od tego, właściciele aut 4x4 wedle obecnej wizji przepisów będą płacili za badanie techniczne więcej.
Dlaczego propozycje nowych przepisów nie zadowalają diagnostów?
Po pierwsze dlatego, że dodatkowe przychody wygenerowane przez wyższe opłaty za badania techniczne wcale niekoniecznie muszą trafić do nich. Jak podaje Interia Motoryzacja, dodatkowe setki złotych naliczone spóźniającym się kierowcom mają zostać rozdystrybuowane pomiędzy:
- Fundusz bezpieczeństwa ruchu drogowego
- Transportowy Dozór Techniczny (jako „organ nadzorujący SKP pod względem merytorycznym”)
- …i dopiero w ostatniej kolejności do SKP
Jeszcze większy problem stanowi dla nich natomiast fakt, że od tych pomysłów do ich realizacji droga będzie jeszcze długa. Diagności obawiają się tego, bo wychwycili, że rząd planuje przeprowadzić te zmiany nie rozporządzeniem, a ustawą. W ten sposób zamiast szybkiego załatwienia sprawy mówimy o pełnej drodze legislacyjnej, która zajmie miesiące, a może i osiągnie termin wykraczający poza tę kadencję sejmu…
Ile kosztuje badanie techniczne w innych krajach?
Jak można przypuszczać, w tej chwili Polska jest krajem z jednych z najniższych stawek za badanie techniczne, ale też nie odstajemy jakoś drastycznie od europejskiej średniej. Dla Unii Europejskiej wynosi ona równowartość 135 zł. Niewiele drożej niż u nas jest w Czechach (równowartość 106 zł), za to taniej w Hiszpanii (88 zł), Słowenii (89 zł) i Portugalii (60 zł). Najwięcej w całej Unii płacą właściciele pojazdów w Austrii (357 zł). Polska dąży więc do dołączenia do grupy najdroższych krajów w tym zakresie.
Dodaj komentarz
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
Komentarze do:
Badania techniczne czeka rewolucja i wyższe ceny, ale… jeszcze nie teraz. Znamy plan rządu









