Portal V10 » Prezentacje / testy » Suzuki Kizashi - samuraj z ambicjami - nasz test
Suzuki Kizashi - samuraj z ambicjami - nasz test
2011-09-23 - P. Mokwiński Tagi: Suzuki, Suzuki Kizashi
Suzuki słynie od lat z samochodów z napędem na obie osie. Pojazdy z charakterystycznym S w logo zdobywają najwyższe laury na różnego rodzaju zawodach off-roadowych. W codziennym życiu sytuacja wygląda nieźle, ale nie zachwyca. Oferta producenta z Kraju Kwitnącej Wiśni obejmuje zaledwie kilka modeli, które zdążyły na stałe wpisać się w atmosferę europejskich ulic. Stopniowo rosnąca sprzedaż dała jednak Japończykom natchnienie do zaprezentowania czegoś zupełnie dla nich nowego.
W 2007 pokazali projekt studyjny, a dwa lata później na salonach motoryzacyjnych zadebiutowała wersja przeznaczona do produkcji. W Polsce Kizashi wjechało do lokalnych przedstawicielstw wiosną zeszłego roku i cierpliwie czeka na swoich klientów. Na pewno nie przyjdzie to z łatwością, gdyż Suzuki pominął niezwykle istotny element. Podstawową jednostką sprzedaży w segmencie D są auta wyposażone w silniki wysokoprężne. Niestety takiego nie znajdziemy w ofercie i stąd też skromne zainteresowanie prezentowanym modelem.
Suzuki już na pierwszych zdjęciach zadziwiło odważną stylistyką. Próżno w nim szukać podobieństwa do innych pojazdów o azjatyckich rysach. Ten oryginalny projekt wygląda niezwykle ciekawie właściwie z każdej strony. Dynamicznie poprowadzone linie i zwarta bryła zdecydowanie nawiązują do sportu. Wyraziste rysy wespół z licznymi elementami chromowanymi, dwiema skrajnie umieszczonymi końcówkami układu wydechowego i 18-calowymi obręczami ze stopów lekkich, prezentują się bardzo oryginalnie. To z pewnością zadowoli nabywców szukających niebanalnych kształtów i powiewu świeżości.
Niestety, aż tyle polotu nie odnajdziemy wewnątrz Kizashi. Tutaj styliści postanowili podejść do sprawy z konserwatywnego punktu widzenia. Centralna część deski rozdzielczej przypomina tę stosowaną w o dwie klasy niżej klasyfikowanym Swifcie, zaś inne dźwignie i różnego rodzaju przełączniki przeszczepiono z pozostałych modeli japońskiego producenta. Dość dużo twardego plastiku przeplata się z miękkimi tworzywami wyściełającymi kokpit.Cieszy solidne spasowanie i estetyka ważna dla miłośników tego segmentu. Martwi natomiast brak większej ilości sportowych akcentów. Poza srebrnymi wstawkami, trudno tu znaleźć jakiekolwiek aluminiowe elementu, czy też charakterystyczne wytłoczki. Każdy będzie musiał obejść się smakiem i zadowolić przyzwoitą pozycją za kierownicą.
Wszechstronne i stosunkowo obszerne fotele regulują się w każdą stronę, ułatwiając tym samym przyjęcie dogodnej pozycji. Przyzwoite wyprofilowanie i długość siedziska nie męczą w dłuższej trasie, zapewniając odpowiedni komfort nawet rosłym pasażerom. Sporo dobrego należy też powiedzieć o przestrzeni w całej kabinie. Mimo, iż Suzuki jest krótsze o około 10 centymetrów od większości swoich najgroźniejszych rywali w postaci Toyoty Avensis, czy Hondy Accord, to i tak udało się konstruktorom wygospodarować przestrzeń satysfakcjonującą czwórkę słusznej budowy podróżujących.
Mniej pochlebnie należy się wypowiedzieć na temat bagażnika o pojemności 461 litrów. Ów wartość nikogo nie wprowadzi w błogostan, zaś wnikające do wewnątrz zawiasy, mogą w pewnych sytuacjach utrudnić załadunek wakacyjnego ekwipunku. Więcej wad nie stwierdzono.
Kizashi na szczęście mocno punktuje w generowaniu pozytywnych emocji podczas jazdy. Układ jezdny zestrojono z myślą o dynamicznie nastawionych kierowcach, natomiast napęd przekazywany na obie osie, maksymalizuje frajdę z codziennej eksploatacji. Może i nie skorzystamy z niego w zwykłych warunkach drogowych, ale docenimy jego wartość, gdy spadnie deszcz, lub pojawi się delikatne oblodzenie na drodze.Słuszności jego obecności, nikt wówczas nie podważy, a 50 procent momentu obrotowego docierającego do tylnej osi, może zapewnić świetną zabawę nawet niezbyt zaprawionym w bojach kierowcom. Dość sztywne nastawy systemu trakcyjnego wespół z precyzyjnym układem kierowniczym, aż proszą się o mocną jednostkę napędową. Niestety w przypadku Suzuki, możemy póki co o tym pomarzyć. W ofercie widnieje tylko jeden silnik 2.4 generujący 178 KM i 230 Nm. Może on współpracować z manualną lub bezstopniową skrzynią automatyczną. Szkoda tylko, że egzemplarze odpychające się od podłoża czterema kołami, występują jedynie w specyfikacji z przekładnią CVT. To poważny dyskomfort, gdyż ten mechanizm istotnie przyczynia się do osłabienia dynamiki i pogorszenia wrażeń akustycznych. Wskazówka wspinająca się po kolejnych szczeblach skali obrotomierza, wzmaga niepotrzebny hałas i z niechęcią pobudza motor do współpracy z prawą nogą kierowcy. Na szczęście to tylko iluzoryczne zjawisko, bo samochód sprawnie przyspiesza do pierwszej setki w niecałe 9 sekund i osiąga 205 km/h. Gdyby Japończycy doszli do porozumienia z Volkswagenem w sprawie sprzęgnięcia z 4-cylindrową jednostką VVT dwusprzęgłowej skrzyni DSG, nikt nie miałby powodów do narzekań. A tak niestety możemy się jeszcze przyczepić do nadmiernego apetytu na paliwo. Ponad 1.5-tonowy pojazd pochłania w mieście przynajmniej 11 litrów paliwa wysokooktanowego. Gdy dociśniemy pedał przyspieszacza do ogranicznika, powyższa wartość może wzrosnąć nawet o kilka jednostek. Niewiele lepiej jest w trasie, gdzie wyświetlacz komputera pokładowego wskaże cyfry oscylujące w granicach 7-9 litrów. Kizashi aspiruje do miana konkurenta Passata, a wymiarami nieznacznie przewyższa Skodę Octavię. Brak mu też zaawansowanych rozwiązań elektronicznych obecnych u konkurencji, a mimo to, przyniesie użytkownikowi mnóstwo radości na codzień. 115 tysięcy złotych za wersję z napędem na przednią oś to znaczna kwota, jednak auto nadrabia bogatym wyposażeniem standardowym. Za dodatkowe 15 tysięcy wejdziemy w posiadanie odmiany 4WD i nieszczęsnej bezstopniowej przekładni ułatwiającej poruszanie się w mieście, ale ograniczającej frajdę z jazdy na dynamicznych odcinkach specjalnych. Suzuki stworzyło bardzo ciekawą konstrukcję, ale my i tak czekamy na limuzynę zasilaną mocnym i turbodoładowanym agregatem wysokoprężnym. Podstawowe dane techniczne:
Suzuki Kizashi 2.4 CVT
Silnik: 2393 cm3
Moc: 178 KM przy 6000 obr./min
Moment obrotowy: 230 Nm przy 4000 obr./min
Skrzynia biegów: bezstopniowa, CVT
Liczba, układ cylindrów: 4, rzędowy
Wymiary (dł./szer./wys.): 4650/1820/1470 mm
Rozstaw osi: 2700 mm
Masa własna: 1530 kg
Średnia emisja CO2: 191 g/km
Osiągi:
0-100 km/h: 8,8 sekundy
Prędkość maksymalna: 205 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 11,3 (11,8 w teście)
Trasa: 6,6 (7,9 w teście)
Cykl mieszany: 8,3 (9,5 w teście)
Tekst i zdjęcia: Piotr Mokwiński
Kizashi na szczęście mocno punktuje w generowaniu pozytywnych emocji podczas jazdy. Układ jezdny zestrojono z myślą o dynamicznie nastawionych kierowcach, natomiast napęd przekazywany na obie osie, maksymalizuje frajdę z codziennej eksploatacji. Może i nie skorzystamy z niego w zwykłych warunkach drogowych, ale docenimy jego wartość, gdy spadnie deszcz, lub pojawi się delikatne oblodzenie na drodze.Słuszności jego obecności, nikt wówczas nie podważy, a 50 procent momentu obrotowego docierającego do tylnej osi, może zapewnić świetną zabawę nawet niezbyt zaprawionym w bojach kierowcom. Dość sztywne nastawy systemu trakcyjnego wespół z precyzyjnym układem kierowniczym, aż proszą się o mocną jednostkę napędową. Niestety w przypadku Suzuki, możemy póki co o tym pomarzyć. W ofercie widnieje tylko jeden silnik 2.4 generujący 178 KM i 230 Nm. Może on współpracować z manualną lub bezstopniową skrzynią automatyczną. Szkoda tylko, że egzemplarze odpychające się od podłoża czterema kołami, występują jedynie w specyfikacji z przekładnią CVT. To poważny dyskomfort, gdyż ten mechanizm istotnie przyczynia się do osłabienia dynamiki i pogorszenia wrażeń akustycznych. Wskazówka wspinająca się po kolejnych szczeblach skali obrotomierza, wzmaga niepotrzebny hałas i z niechęcią pobudza motor do współpracy z prawą nogą kierowcy. Na szczęście to tylko iluzoryczne zjawisko, bo samochód sprawnie przyspiesza do pierwszej setki w niecałe 9 sekund i osiąga 205 km/h. Gdyby Japończycy doszli do porozumienia z Volkswagenem w sprawie sprzęgnięcia z 4-cylindrową jednostką VVT dwusprzęgłowej skrzyni DSG, nikt nie miałby powodów do narzekań. A tak niestety możemy się jeszcze przyczepić do nadmiernego apetytu na paliwo. Ponad 1.5-tonowy pojazd pochłania w mieście przynajmniej 11 litrów paliwa wysokooktanowego. Gdy dociśniemy pedał przyspieszacza do ogranicznika, powyższa wartość może wzrosnąć nawet o kilka jednostek. Niewiele lepiej jest w trasie, gdzie wyświetlacz komputera pokładowego wskaże cyfry oscylujące w granicach 7-9 litrów. Kizashi aspiruje do miana konkurenta Passata, a wymiarami nieznacznie przewyższa Skodę Octavię. Brak mu też zaawansowanych rozwiązań elektronicznych obecnych u konkurencji, a mimo to, przyniesie użytkownikowi mnóstwo radości na codzień. 115 tysięcy złotych za wersję z napędem na przednią oś to znaczna kwota, jednak auto nadrabia bogatym wyposażeniem standardowym. Za dodatkowe 15 tysięcy wejdziemy w posiadanie odmiany 4WD i nieszczęsnej bezstopniowej przekładni ułatwiającej poruszanie się w mieście, ale ograniczającej frajdę z jazdy na dynamicznych odcinkach specjalnych. Suzuki stworzyło bardzo ciekawą konstrukcję, ale my i tak czekamy na limuzynę zasilaną mocnym i turbodoładowanym agregatem wysokoprężnym. Podstawowe dane techniczne:
Suzuki Kizashi 2.4 CVT
Silnik: 2393 cm3
Moc: 178 KM przy 6000 obr./min
Moment obrotowy: 230 Nm przy 4000 obr./min
Skrzynia biegów: bezstopniowa, CVT
Liczba, układ cylindrów: 4, rzędowy
Wymiary (dł./szer./wys.): 4650/1820/1470 mm
Rozstaw osi: 2700 mm
Masa własna: 1530 kg
Średnia emisja CO2: 191 g/km
Osiągi:
0-100 km/h: 8,8 sekundy
Prędkość maksymalna: 205 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 11,3 (11,8 w teście)
Trasa: 6,6 (7,9 w teście)
Cykl mieszany: 8,3 (9,5 w teście)
Tekst i zdjęcia: Piotr Mokwiński
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
1
Komentarze do:
Suzuki Kizashi - samuraj z ambicjami - nasz test
Suzuki Kizashi - samuraj z ambicjami - nasz test
ChlopakZrozbitymOkiem 2011-09-23 14:16
Widziałem te Suzuki w Holandi z 3.8 litrowym turbodoładowanym benzyniakiem od Katyoi Iyiamy Cupe. Osiągał moc powyżej 500KM i w czarnym macie prezentował się wyśmiencie. Był krótki pokaz jego możlwości na Fastest Cars Show w Zaandvoort pod koniec sierpnia.
Podobne: Suzuki Kizashi - samuraj z ambicjami - nasz test
Suzuki zakończyło produkcję Kizashi i Grand Vitary »
Suzuki Kizashi nie doczeka się następcy. Powodem jest słaba sprzedaż »
Suzuki America ogłosiło bankructwo. W efekcie wzrosła sprzedaż »
Nowy Suzuki Swift debiutuje na polskim rynku - prezentacja modelu 2010 »
Podobne galerie: Suzuki Kizashi - samuraj z ambicjami - nasz test
Nowe Suzuki Kizashi »
Suzuki Vitara - crossover na oficjalnych fotografiach »
Suzuki Wagon R 25th Anniversary - rocznicowa wersja jeżdżącego pudełka »
Najczęściej czytane w tym miesiącu
Polerka samochodowa - rotacyjna czy orbitalna? »
Porsche 911 GT3 RS 2024 też dostało pakiet Manthey. Docisk na poziomie McLarena W1! »
Zasada 3P przy zmianie opon - o co w niej chodzi? »
Tapety na pulpit Suzuki