Portal V10  »  Relacje z imprez  »  32. GTI-Treffen Woerthersee - Nasza wizyta w mekce Volkswagena

32. GTI-Treffen Woerthersee - Nasza wizyta w mekce Volkswagena

2013-05-24 - M. Żuchowski     Tagi: Audi, Volkswagen, Zloty
Tak jak muzułmanie muszą co najmniej raz w swoim życiu odwiedzić swoje święte miasto w Arabii Saudyjskiej, tak nikt nie może nazywać się fanem Volkswagena bez uczestnictwa w tym wyjątkowym w skali całego świata zlocie.

Tu jednak zamiast chodzić dookoła Czarnego Kamienia objeżdża się jezioro Wörthersee, by znaleźć jak najlepsze przedmioty kultu: cudowne okazy tuningu na bazie wszelkich aut związanych z wielką rodziną Volkswagena. Rolę miejscowej relikwii spełnia wykuty z granitu Golf, a zamiast religijnych śpiewów słychać mocne techno, Rammsteina i podpite krzyki w różnych językach - legendarne GTI Treffen to tak naprawdę przede wszystkim wielka impreza, dla której pokazywane samochody są tylko pretekstem do przyjazdu.
Choć w organizację tego wydarzenia bezpośrednio zaangażowany jest Volkswagen, na szczęście w żaden sposób nie ograniczyło to szaleństwa tego wydarzenia: co roku tłum dwustu tysięcy ludzi zalewa na parę dni i nocy kilka malowniczych austriackich miasteczek, zaburzając tutejszą ciszę i spokój rykiem silników i nieustającymi imprezami z hektolitrami piwa.
Podczas gdy po jednej stronie ulicy w zbudowanych kosztem milionów euro eleganckich stoisk Volkswagena, Audi, Skody i Seata odbywają się światowe premiery przygotowanych specjalnie na tę okoliczność modeli, po drugiej sprzedawane są koszulki z mało wybrednymi napisami o różnych żeńskich częściach ciała, a stojący obok wielki namiot służy za polowy klub go-go. Jak to się dzieje, że Austriacy mieszkający w jednym z najpiękniejszych regionów swojego kraju pozwalają na urządzenie tu na dwa tygodnie takiej Sodomy i Gomory, nadal pozostaje tajemnicą.
I to wszystko pod skrzydłami samego koncernu z Wolfsburga? Pokażcie mi drugą markę, która mogłaby się pochwalić swoim świętem w takiej formie! Już po pierwszej edycji tej imprezy, która miała miejsce w zamierzchłym 1982 roku wiadomo było, że będzie to hit wykraczający daleko poza Karyntię. I że zdominuje ją motoryzacja w bardzo specyficznej postaci.
Na przestrzeni kolejnych 32 lat to spotkanie entuzjastów Golfa GTI wyewoluowało w festiwal o trudnej do wyobrażenia skali. Od kilku lat ponownie stara się to wykorzystać także sam bohater tego wydarzenia, czyli Grupa Volkswagena. Nie tylko wspiera organizację i przygotowywane atrakcje, ale i jest jego częścią, uczestnicząc w zlocie bardzo szczególnymi wozami.
Postrzegany na ogół za nudny koncern jest tu w stanie trochę poluzować swój biały kołnierzyk - ten jeden raz w roku nie mówi się o ochronie środowiska i bezpieczeństwie pieszych, tylko spojlerach, felgach i sukcesach w rajdach. Na firmowych stoiskach porównywane są głośności wydechów i przejazdy driftowe, po których wychodzą cheerleaderki ubrane w niewiele więcej niż znaczki marek. Producenci pozwalają sobie też na trochę więcej w prezentowanych tu modelach: w erze wypranych z emocji , robionych pod dyktando księgowych i Unii Europejskiej lodówek na kołach, prezentowane tutaj concept cary wyglądają na uszyte z fantazji każdego fana prawdziwej motoryzacji.
O ile barwne, przejmujące ostrymi liniami i dużymi spojlerami projekty Skody i Seata zaskakiwały, ile da się wycisnąć z ich bazowych modeli, nowości od Volkswagena i Audi reprezentowały jeszcze wyższy poziom. Z wyglądu najbardziej imponującym z tego grona był chyba Golf Vision GTI, który w swoim nadwoziu zachowuje w stu procentach DNA tego bestsellerowego kompaktu, a jednak dzięki kilku liniom i szczegółom wygląda zupełnie inaczej, mając w sobie coś z rasowego supersamochodu. Jeszcze przed debiutem twórcy tego projektu zapowiadali, że będzie on bliższy rzeczywistości niż pokazany tu kilka lat temu Golf GTI z silnikiem W12 o mocy 650 KM, ale w praktyce średnio im się to udało: z trzylitrowego V6 wyciśnięto 503 KM.
Z technicznego punktu widzenia najbardziej imponująca była za to gwiazda stoiska Audi, czyli nieodległy zresztą konstrukcyjnie TT Quattro propagujący wyznaczoną niedawno przez zarząd z Ingolstadt strategię Ultra, czyli odchudzania podzespołów. Samochód ten zainteresował nas na tyle, że będzie można o nim przeczytać w oddzielnej publikacji, wnikliwie opisującej i ilustrującej najważniejsze innowacje.
Pomimo tak ciekawych modeli na ekspozycji Volkswagena, jak pick-up Amarok z pakietem R-line i specjalny Golf GTI Cabrio „Austria”, to kolekcja przywieziona przez Audi zrobiła na nas z „producenckiej” części największe wrażenie. Na te kilka dni marka z czterema pierścieniami zrobiła tu swój „Home of quattro”: już u wejścia tego domu stała jedna z największych rajdowych legend w historii - Sport quattro S1 - a dalej napięcie tylko rosło. Ze względu na ograniczenie przestrzeni samochodów nie było może wiele, ale za to jakie!
Firma pokazała odwiedzającym to, co ma najlepsze - a przypomniała, że ma całkiem sporo. Goście mogli kolejno zobaczyć ostatnie nowości z gamy RS: RS Q3, RS 5 Cabrio, RS6 Avant i RS 7 oraz cieszącego się niesłabnącym zainteresowaniem R8 V10 (tutaj po niedawnym face liftingu). Jak na każdym dobrym show samochodowym eksponaty nie były odgrodzone od zwiedzających żadnymi barierkami, można było do nich nawet wsiąść, a od czasu do czasu usłyszeć dźwięk wprowadzanego przez jednego z przedstawicieli firmy na najwyższe obroty silnika któregoś z tych kilkusetkonnych potworów.
Naprzeciwko prezentowano bolidy wyścigowe tej marki: RS 5 Coupe cieszącej się tu dużą popularnością serii DTM oraz noszący jeszcze ślady walki R8 specyfikacji LMS. Ukoronowaniem wyścigowego rodowodu był dumnie stojący koło prototypowego TT bolid R18 e-tron quattro, kolejny z rodu dominatorów długodystansowego wyścigu Le Mans. Gospodarze „Home of quattro” nie szczędzili przekraczającym ich próg mocnych wrażeń zbiorem samochodów o takich osiągach i takim piorunującym wyglądzie.
Ekspozycje te, razem z głównymi scenami i miejscami dla samochodów stosunkowo wąskiego grona uczestników zlokalizowane były w specjalnej strefie o ograniczonym ruchu w miejscowości Reifnitz. Jednak poza nią, w promieniu kilkudziesięciu kilometrów w ruch drogowy miejscowych próbowali się wtopić obniżone do granic możliwości tysiące Volkswagenów, Porsche czy Audi, szczerzące swoje chromowane ranty naciągnięte na ustawione na chory negatyw opony.
Nie ma tu żadnych głównych wydarzeń, więc by upolować jak najwięcej ciekawych wozów najlepiej mieć dużo dobrze poinformowanych znajomych, którzy dadzą cynk o spotkaniu pod którąś z wielu tradycyjnych austriackich knajpek, na parkingu pod supermarketem albo na podwórku którejś z prywatnych posesji. Inni wolą po prostu rozstawić sobie krzesło przy drodze i godzinami czekać na TEN wóz.
Luźne traktowanie poczucia czasu sprowadza się nawet do tego, że większość z najlepszych wozów eventu zdąży tutaj przybyć i wrócić do domu na wiele dni przed oficjalnym rozpoczęciem imprezy. Wpływ na to ma zapewne pojawiająca się co roku w coraz większej ilości policja, która teraz już dosłownie na każdym rogu czujnie przygląda się wszelkim niehomologowanym częściom w autach, szybko wlepiając mandaty za każde palenie gum czy nawet głośniejszą przegazówkę. Cóż, wśród austriackiej Polizei nie ma chyba zbyt wielu fanów pneumatycznego zawieszenia i przyciemnianych szyb.
Mimo wszystko uczestnicy nie pozwalają na to, by takie przykre incydenty zepsuły atmosferę. Przez długie kilometry jest ona po prostu niesamowita: siedzący przy drodze ludzie nie zważają na palące słońce lub ulewy, przejmując się przydzieloną sobie rolą sędziów - mijające auta zachęcają do wciśnięcia pedału gazu, trzymają kciuki do góry albo je wygwizdują.
My przyjechaliśmy tu Audi Q5, który z trzylitrowym TFSI o mocy 272 KM okazał się idealnym kompanem do wygodnej i więcej niż sprawnej podróży. Na miejscu ważniejsze okazały się jednak pięcioramienne felgi kojarzone przede wszystkim z RS6. Dzięki nim mogliśmy liczyć na akceptację otoczenia, nawet nieświadomie wjeżdżając w sam tłum ultrasów VAGu. Jadący dwa auta przed nami kierowca Hyundaia już nie miał tyle szczęścia - naraził się na nieustanne obstukiwanie dachu, śmiechy i wytykania palcem. Przyjechać tu Oplem to tak jak pokazać się na Żylecie w koszulce Wisły Kraków.
Jedną z najfajniejszych kwestii tego spotkania jest to, że nigdy nie wiadomo, zza którego rogu wychyli się jakieś Audi RS4 z przyczepą z drugiego RS4, albo w którym miejscu znajdzie się grupę stojących sobie tak po prostu kilkudziesięciu najlepszych okazów cult-style’u i rat style’u. Niektóre z okolicznych lokalizacji urosły już do rangi samodzielnych legend, jak stacja benzynowa Eni (dawniej Shell), na której w każdym momencie można być pewnym zobaczenia całej kolejki mocnych wozów stojących do tankowania lub mycia, lub okoliczne kampingi, gdzie trawiaste zbocza różnią się od wielkich festiwali muzycznych tylko tym, że na tych drugich nie stoi przy każdym namiocie auto, które nadawałoby się na artykuł w gazecie o tuningu.
Sam Volkswagen przyprowadza na miejsce nienagannego Campera T1, który służy tu jako budka do sprzedaży „oryginalnych wurstów VW”, a piwo sprzedawane jest w okolicznościowych kubkach z nadrukiem Golfa i dwóch kobiecych pup. Dla amatorów mocnych wrażeń pozostaje pomarańczowa czapka - nagroda za zamówienie dziesięciu szotów Jaegermeistera. Magia tego miejsca sprawia, że pojawiają się tu nie tylko projekty z tego kraju, ale i z leżących tuż obok Włoch i Słowenii.
Naturalnie silnie reprezentowana jest scena niemiecka i holenderska oraz lubujący się w tuningu niemieckich youngtimerów Brytyjczycy. Wysoki poziom prezentują także Polacy, którzy zdecydowanie mają się czym na tym polu pochwalić i z roku na rok robią to coraz bardziej bez kompleksów. Zdarzają się nawet pojedyncze wozy przybyłe specjalnie na tę okazję z USA. Co może jednak zaskoczyć jeszcze bardziej, to ilość dziewczyn siedzących za kierownicami naprawdę mocnych projektów. Dwie młode blondynki w kilkusetkonnym Audi albo gorąca Austriaczka polerująca swojego zrobionego ze smakiem Golfa na BBSach to tutaj codzienność.
Jak można się więc spodziewać, rozrzut charakterów wśród uczestników jest ogromny: jedni już od wczesnego rana pucują swoje ranty, inni już w południe się zataczają. Nie ma też jednego obowiązującego nurtu modyfikacji: można spotkać trochę wozów profesjonalnie przygotowanych do driftu lub sportu, choć oczywiście w większości są to projekty zrobione typowo na pokaz, kosztem nawet podstawowej funkcjonalności. Schowane prawie do połowy błotnika felgi tylko z pomocą gwintowanego zawieszenia (zamiast pójścia na łatwiznę z pneumatyką) to tutaj punkt honoru wielu śmiałków, którzy przejechali wozami z liczonymi w milimetrach prześwitach i profilach opon setki kilometrów, by tu dotrzeć.
Jeśli do tej pory myślałeś, że Volkswageny i ich pochodne kupuje się tylko rozumem, a nie sercem, to tutaj można się przekonać, że świadczy to tylko o braku Twojej wyobraźni. Jedni biorą pod skalpel zabytki, które chyba mało kto odważyłby się tak zmieniać, inni auta, które dopiero co trafiły do salonów, duża część aut wygląda też jak wyjęta wprost z prowincjonalnego pokazu AD. 1996 r. Tu zapalonym tunerom nie oprze się nic: od całej armii pordzewiałych VW Caddych, poprzez Garbusy z vintage’owymi walizkami i drewnianymi nartami na dachach i drogocenne Porsche 964, aż po Scirocco z wypolerowanym pod maską wszystkim co się da i świeżym Up!em z przyciemnionymi szybami i felgami Ronal Aero.
A kiedy myślałeś, że widziałeś już wszystko, w korku spokojnie stoi jak gdyby nigdy nic „Porno-Polo” oklejone opakowaniami po zużytych kondomach... Rat-style gości nie tylko na Golfach II, ale i arystokratycznych Karmannach Ghia. Tu można spotkać i Skodę Octavię w barwach amerykańskiej policji, i Audi A7 dub-style. Gdzieniegdzie przebije się Volkswagen Touran na felgach z Audi R8 V10 albo Porsche 911 z kierownicą z VW Lupo 3L.
Solą tego eventu dalej pozostają jednak Golfy we wszystkich możliwych formach: od rzadkich już GTI pierwszej generacji z wąską lampą na felgach Pirelli P Slot, poprzez jeszcze rzadsze Golfy Rallye, aż po najnowsze GTI i R. Jeśli dla kogoś to za dużo, znajdzie się i idealnie odrestaurowany Scirocco pierwszej serii, który dopiero po wnikliwej obserwacji zdradza swoje cenne modyfikacje: pokrywę silnika z włókna węglowego i felgi z Porsche. Nawet jeśli ktoś nie jest fanem aut z VAG, to niektóre z tych projektów po prostu muszą zrobić na każdym porażające wrażenie.
Wielu właścicieli stara się zdążyć z realizacją swojego planu akurat na ten zlot, inni tylko na tę jedną okoliczność uzbrajają swoje auta w mniej lub bardziej radykalne udoskonalenia optyczne. Oprócz obowiązkowej „gleby” i wymiany poszczególnych paneli nadwozia, szczególnie widoczny był trend montowania felg i zestawów hamulcowych od innych marek. Mówimy już nie tylko o Golfach V na wielkich kołach Bentleya, ale i zestawach sygnowanych znaczkami Lamborghini, Ferrari i Mercedes AMG.
Opuszczając piękne Alpy południowej części Austrii zastanawiałem się nad ogólną refleksją, której można by przypisać temu imponującemu, wręcz przytłaczającemu swoim ogromem wydarzeniu. Według mnie, najbardziej budujący jest w nim nawet nie fakt, że setki tysięcy fanów prawdziwej motoryzacji może jeszcze oprzeć się bezmyślnemu eko-lobby i w takich okolicznościach kolejny rok wspólnie tworzyć i pokazywać całemu światu coś naprawdę wielkiego. Nastrajające do optymizmu, ale jeszcze nie najważniejsze jest też przekonanie się na własne oczy, ile niesamowitych, wbijających szczękę w podłogę projektów jest nieustannie realizowanych w różnych zakątkach Europy.
Ja najbardziej cieszę się z faktu, że gdziekolwiek są auta, tam są i pasjonaci, którzy nawet z Volkswagenów i spółki są w stanie zrobić tak szalone, pozbawione wszelkich barier rzeczy. Tyczy się to zarówno właścicieli tych wozów, jak i ludzi w samym koncernie Volkswagena. Dzięki osobom takim jak one, fani nie pozostaną bez samochodów, o których mogliby marzyć, a motoryzacja na zawsze pozostanie czymś szczególnym.



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
2

Komentarze do:

32. GTI-Treffen Woerthersee - Nasza wizyta w mekce Volkswagena

32. GTI-Treffen Woerthersee - Nasza wizyta w mekce Volkswagena
Prix 2013-05-24 23:39
Golf Cabrio (GTI) zmodyfikowany przez młodych praktykantów z fabryki VW robi pozytywne wrażenie. Zrobione z wyczuciem, ale też obrali niezły model/wersję do takich modyfikacji.
32. GTI-Treffen Woerthersee - Nasza wizyta w mekce Volkswagena
Toolbox 2013-05-25 10:34
Prawdziwe święto dla fanów VW. Kiedyś byłem i do dziś pamiętam zwłaszcza starsze odrestaurowane modele VW. Ale i z nowości firma dba żeby co roku pokazać coś fajnego. W tym roku to 500 konny Golf i Golf Cabrio GTI