Portal V10 » Prezentacje / testy » Mini Cooper S Paceman - Siódmy w rodzinie - pierwsza jazda
Mini Cooper S Paceman - Siódmy w rodzinie - pierwsza jazda
2013-03-25 - M. Żuchowski Tagi: Mini, MINI Cooper S Paceman
Jeśli ktoś by zapomniał do kogo należy Mini, jeden rzut oka na nowy model tej marki rozwiewa wszelkie wątpliwości - nieustanne szukanie nowych nisz i łączenie bryły SUVa z coupe gdzieś już grali...
Zdawać by się mogło, że pole manewru w tak ściśle ograniczonej przestrzeni rynkowej, w jakiej porusza się ta brytyjska marka, jest niewielkie. Ale władające nią tęgie głowy z Monachium co chwila udowadniają nam, jak słabą mamy wyobraźnię - do trzydrzwiowego hatchbacka zdążył już dołączyć wydłużony Clubman (na bazie którego niedawno stworzono dostawczego Clubvana), Cabrio, Countryman, Coupe i Roadster. Na tym nie koniec - jeszcze w tym roku mamy zobaczyć premierę pięciodrzwiowego hatchbacka, w planach jest też mikrosamochód Rocketman, nieoficjalnie mówi się też o vanie Traveller. W naszym kraju liczą się jednak tak naprawdę tylko dwa modele - Countryman, odpowiedzialny za lwią część wyniku 777 sprzedanych Mini w polskich salonach w zeszłym roku, i tradycyjny hatchback. Paceman ze swoją ideą i spodziewaną sprzedażą jest dokładnie pomiędzy nimi. Aby zrozumieć nowy model, najłatwiej odwołać się do już istniejących przykładów wewnątrz koncernu - relacja między Pacemanem a Countrymanem jest mniej więcej taka jak między BMW X5 a X6, a na własnym podwórku - jak między Mini hatchbackiem a Coupe. Czyli na pierwszy rzut oka więcej za mniej: mniej miejsca i mniejsza funkcjonalność, ale więcej stylu i więcej pieniędzy potrzebnych, by stać się właścicielem. Tak, Pacemen jest droższy od Countrymana o 4900 zł i na tę chwilę występuje co najmniej w 122-konnej wersji Cooper co oznacza, że cennik otwiera całkiem pokaźna suma 97 800 zł.
Mocniejsze wersje zmniejszają już ten niekorzystny stosunek ceny do osiągów - dzisiaj jeździmy Cooperem S ALL4 z ręczną skrzynią za 121 700 zł. Za podobną cenę dostaniemy trzydrzwiowego Golfa GTI Edition 35 (więcej mocy, ale napęd tylko na przód), pięciodrzwiowego Forda Focusa ST albo Toyotę GT86. Za tańszy zamiennik można uznać Nissana Juke’a, który także występuje w 190-konnej odmianie 4x4.Najbliższym rywalem pod względem koncepcji pozostaje jednak Range Rover Evoque - obydwa można przypisać do trendu „cool Brit” i obydwa mają formę SUVocoupe, gdzie wersja trzydrzwiowa z ciężkich do zrozumienia racjonalnie względów jest droższa od pięciodrzwiowej o dokładnie te same zagadkowe 4900 zł. Jednak znaczek drugiego z Wyspiarzy jest dużo bardziej premium - podobnej wielkości ulubieniec Victorii Beckham startuje od ceny 184 500 zł, a w niektórych wersjach może kosztować nawet ponad sto tysięcy złotych więcej od Pacemena. Nagle oferta Mini przestała się wydawać tak zaporowa.Paceman to też coś wiele więcej niż Countryman z obciętą jedną parą drzwi - przy zachowaniu tego samego rozstawu osi przemodelowano wszystko od słupka A, co przejawia się opadającą linią dachu i zupełnie innym tyłem z bardziej dynamicznymi, zachodzącymi na boki światłami (po raz pierwszy w „nowożytnej” historii marki zorientowanymi poziomo, a nie pionowo). Nigdy wcześniej nie zdecydowano się też na zamontowanie na tylnej klapie dużej nazwy modelu, czym jasno daje on do zrozumienia swoje pretensje miejskiego przepychu. Choć projekt ten dalej budzi duże kontrowersje, mi wydaje się korzystniejszy niż dość niezdarny Countryman. Nawet identyczny z nim przód tu wydaje się lepiej wpisujący w proporcje i wygląd tyłu. Dzięki wyraźnie zwężającym się liniom bocznych okien (tak jak w hatchbacku), Paceman wydaje się sporo mniejszy od Countrymana. Tymczasem liczby nie kłamią - jest od niego minimalnie dłuższy, choć prawie cztery centymetry niższy. Większość z tego to jednak zasługa mniejszego prześwitu - głowy pasażerów z tyłu pozostają niezagrożone.Ilość miejsca za przednimi fotelami może się wydawać najbardziej drażliwym tematem tej konstrukcji. W końcu we wspominanym już Evoque’u cenę oszałamiającego wyglądu ponoszą właśnie nieszczęśnicy siedzący za kierowcą - przestronność, łatwość dostępu i widoczność można tu porównać tylko z wygodami brytyjskiego czołgu Centurion. W Mini natomiast sytuacja przedstawia się lepiej - konstruktorzy zdecydowali się póki co na zastosowanie konfiguracji z dwoma oddzielnymi fotelami (tak samo było na początku w Countrymanie), ale dzięki temu miejsca te dysponują satysfakcjonującą ilością miejsca wszerz, wzwyż i nawet wzdłuż - jeśli liczyć miękkie tyły przednich foteli, w które można zagłębić swoje kolana. W podróż za miasto mogą się wybrać z tyłu nawet osoby w okolicach 170 cm wzrostu. Długie przednie drzwi i klasyczny mechanizm składania przednich foteli pozwala też na całkiem wygodny dostęp do tych miejsc - problematyczna może być tylko niezbyt duża wysokość włazu, wymagająca mocnego schylenia się.Reszta wnętrza to kokpit Mini, który znamy i lubimy: pomysłowe wzornictwo i rozwiązania niedostępne u żadnego z rywali oraz moc stylu. Deska rozdzielcza nie różni się niczym od Countrymana poza jednym małym, ale ważnym szczegółem - elektryczne sterowanie oknami zmieniono z mało intuicyjnych pałeczek na centralnej konsoli na bardziej konwencjonalne przełączniki w drzwiach. Pięciodrzwiowy krewny także doczeka się tej poprawki jeszcze w tym roku. To pierwszy krok w kierunku poprawy ergonomii, która nadal tu jednak mocno kuleje - duży centralny prędkościomierz jest wręcz niemożliwy do odczytania w czasie jazdy, a system Mini Connected cięższy w obsłudze niż iDrive w BMW. Do tego niektóre plastiki dalej wydają się być jak ze Skody mimo, że płacimy jak za Audi.Mimo tego, kabinie udaje się utrzymać wyjątkowy charakter dzięki takim smakowitym detalom jak elegancka, kolorowa tapicerka foteli, kolorowe podświetlenie aluminiowego tunelu środkowego i drzwi czy metki w fotelach. Fashioniści będą zachwyceni i nie zwątpią nawet, gdy dopadną ich przykre obowiązki codziennego życia - bagażnik ma 330 litrów pojemności; nie jest to wartość powalająca na kolana, ale wystarczy na długość, by położyć wzdłuż walizkę podróżną o wymiarach bagażu podręcznego w samolocie. Dodatkowo pod podłogą znajduje się drugie dno, wygospodarowane kosztem koła zapasowego (producent zapewnia tylko zestaw naprawczy).Mniejsza wysokość od Countrymana i twardsze zawieszenie równa się większej stabilności w jeździe, której pierwszy SUV Mini tak bardzo potrzebował - wysoki środek ciężkości jest w nim wyraźnie odczuwalny, co może się czasem skończyć niekontrolowaną podsterownością. W Pacemanie na szczęście sytuacja ta wygląda lepiej - mimo większych rozmiarów udało się zbliżyć do gokartowego uczucia, z którego słynie hatchback. Nawet przy dynamicznie pokonywanych zakrętach nadwozie pozostaje spokojne i posłuszne, szybko reaguje na nagłe zmiany kierunku jazdy. Wraz ze żwawymi silnikami i porządnymi skrzyniami biegów autko jest bardzo skuteczne w kuszeniu do szybkiej jazdy. Pomimo zaplecza BMW dalej nie jest jednak idealne - podobnie jak w Countrymanie, zawieszenie nadal gubi się na nierównościach na zakrętach. Twardsze sprężyny i amortyzatory nie przyniosły za dużej poprawy w tym zakresie, za to jeszcze bardziej pogorszyły komfort na naszych drogach. Obowiązkowe w tej klasie aut wielkie felgi z oponami o małym profilu na pewno nie polepszą tej sytuacji.Pracujące pod maską benzynowe 1,6 pamiętające czasy współpracy BMW z francuskim koncernem PSA to chyba najbardziej pożądany silnik w Mini - i słusznie, bo to klasa sama w sobie. Z jednej strony jest bardzo elastyczny, zapewniając 240 Nm w bardzo szerokim przedziale 1600-5000 obr./min, z drugiej lubi przebywać w okolicach czerwonego pola, rozpoczynającego się przy 6500 obr./min. Z rzędowej czwórki udało się wyciągnąć rasowy dźwięk, który stanowi miły akompaniament przy płynnym rozwijaniu mocy aż do szczytowej wartości przy 5500 obr./min. Choć 184 KM to jeszcze nie tak dużo, to sposób ich serwowania jest godny rasowego hot-hatcha. Trochę dramatyzmu dodaje im układ napędowy - przy napędzie na przód pewnie musielibyśmy już walczyć z wyrywaniem kierownicy, ale tu za sprawą napędu na cztery koła układ kierowniczy pozostaje niezaburzony na suchym, za to na nawierzchniach o ograniczonej przyczepności można pozwolić sobie na sporo zabawy. Kawał świetnej inżynierii, za którą warto dopłacić to 6600 zł.Paceman to ciekawy twór, będący kolejnym z serii wynalazków współczesnej motoryzacji odpowiadających na pytania, których nikt nie zadał. To, jak udana konstrukcja z tego wyszła ma tak naprawdę drugorzędne znaczenie, bo przy tak wyrazistym charakterze osób zauroczonych nim nic nie zniechęci, a przeciwników nic nie przekona. Dobrze jednak wiedzieć, że ci pierwsi dostają całkiem przyzwoity wóz.
Podstawowe dane techniczne:
Mini Cooper S Paceman
Silnik: 1598 cm3
Moc: 184 KM przy 5500 obr./min
Moment obrotowy: 240 Nm przy 1600-5000 obr./min
Skrzynia biegów: ręczna, 6-biegowa
Liczba, układ cylindrów: 4, rzędowy
Wymiary (dł./szer./wys.): 4115/1786/1522 mm
Rozstaw osi: 2595 mm
Masa własna: 1305 kg
Średnia emisja CO2: 143 g/km
Osiągi:
0-100 km/h: 7,5 sekundy
Prędkość maksymalna: 217 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 7,5 l/100 km)
Trasa: 5,4 l/100 km
Cykl mieszany: 6,1 l/100 km
Zdawać by się mogło, że pole manewru w tak ściśle ograniczonej przestrzeni rynkowej, w jakiej porusza się ta brytyjska marka, jest niewielkie. Ale władające nią tęgie głowy z Monachium co chwila udowadniają nam, jak słabą mamy wyobraźnię - do trzydrzwiowego hatchbacka zdążył już dołączyć wydłużony Clubman (na bazie którego niedawno stworzono dostawczego Clubvana), Cabrio, Countryman, Coupe i Roadster. Na tym nie koniec - jeszcze w tym roku mamy zobaczyć premierę pięciodrzwiowego hatchbacka, w planach jest też mikrosamochód Rocketman, nieoficjalnie mówi się też o vanie Traveller. W naszym kraju liczą się jednak tak naprawdę tylko dwa modele - Countryman, odpowiedzialny za lwią część wyniku 777 sprzedanych Mini w polskich salonach w zeszłym roku, i tradycyjny hatchback. Paceman ze swoją ideą i spodziewaną sprzedażą jest dokładnie pomiędzy nimi. Aby zrozumieć nowy model, najłatwiej odwołać się do już istniejących przykładów wewnątrz koncernu - relacja między Pacemanem a Countrymanem jest mniej więcej taka jak między BMW X5 a X6, a na własnym podwórku - jak między Mini hatchbackiem a Coupe. Czyli na pierwszy rzut oka więcej za mniej: mniej miejsca i mniejsza funkcjonalność, ale więcej stylu i więcej pieniędzy potrzebnych, by stać się właścicielem. Tak, Pacemen jest droższy od Countrymana o 4900 zł i na tę chwilę występuje co najmniej w 122-konnej wersji Cooper co oznacza, że cennik otwiera całkiem pokaźna suma 97 800 zł.
Podstawowe dane techniczne:
Mini Cooper S Paceman
Silnik: 1598 cm3
Moc: 184 KM przy 5500 obr./min
Moment obrotowy: 240 Nm przy 1600-5000 obr./min
Skrzynia biegów: ręczna, 6-biegowa
Liczba, układ cylindrów: 4, rzędowy
Wymiary (dł./szer./wys.): 4115/1786/1522 mm
Rozstaw osi: 2595 mm
Masa własna: 1305 kg
Średnia emisja CO2: 143 g/km
Osiągi:
0-100 km/h: 7,5 sekundy
Prędkość maksymalna: 217 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 7,5 l/100 km)
Trasa: 5,4 l/100 km
Cykl mieszany: 6,1 l/100 km

Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
Mini Cooper S Paceman - Siódmy w rodzinie - pierwsza jazda
Podobne: Mini Cooper S Paceman - Siódmy w rodzinie - pierwsza jazda




Podobne galerie: Mini Cooper S Paceman - Siódmy w rodzinie - pierwsza jazda



Najczęściej czytane w tym miesiącu



Tapety na pulpit MINI
Galerie zdjęć
Newsletter