Portal V10  »  Prezentacje / testy  »  Ford B-max - Drzwi to dopiero początek - nasz test
Ford B-max - test

Ford B-max - Drzwi to dopiero początek - nasz test

2013-02-08 - M. Żuchowski     Tagi: Ford, Ford B-MAX, Test
Ford dołącza do grona minivanów z dużym opóźnieniem, jednak próbuje to nadrobić mocnym wejściem w stylu Opla. W sprytnej Merivie druga para drzwi otwiera się pod wiatr, ułatwiając dostęp do tylnej kanapy. Ford zrobił nawet nie jeden, a dwa kroki naprzód w stosunku do tego rozwiązania. Po pierwsze - drzwi przesuwają się do tyłu, a nie otwierają na boki, co - jak wiadomo z większych vanów - znacznie powiększa otwór wejściowy i okazuje się szczególnie cenne na ciasnych parkingach, na które ten wóz jest praktycznie skazany. Po drugie - nieskrępowany dostęp do kabiny jest możliwy dopiero przy stworzeniu wspólnej otwartej przestrzeni po otwarciu przednich i tylnych drzwi. I w tym małym Fordzie po raz pierwszy się to udało - pozbyto się całego słupka B, tworząc otwór na półtora metra szerokości (więc model ten powinien się raczej nazywać B-zero niż B-max).
Ford B-max - testFord B-max - test
Trudno zliczyć wszystkie zalety, jakie niesie za sobą to rozwiązanie - wkładanie fotelika dla dziecka jeszcze nigdy nie było takie łatwe, tak samo jak i samego dziecka - tylko tutaj można stać przed nim, a nie nachodzić od tyłu, jak przy konwencjonalnej konstrukcji. Z drugiej strony, wygodę tego pomysłu na pewno docenią też starsze osoby. Niemniej nie należy sprowadzać całej wartości tego modelu tylko do jednej sztuczki konstruktorów - w tym naszpikowanym dobrymi, funkcjonalnymi  konstrukcjami segmencie Ford ma jeszcze parę asów w rękawie ...ale też nie jest wyzbyty kilku poważnych błędów.
Niewykluczone, że nie widzieliście jeszcze tego modelu na ulicach, bowiem to najnowszy produkt niemieckiej dywizji amerykańskiego koncernu, który ujrzał światło dzienne zaledwie kilka miesięcy temu. Po tak świetnie przyjętych wariantach Focusa i Mondeo o tym zdawać by się mogło już nieco odstawionym na bok typu nadwozia, Ford po prostu musiał pójść za ciosem i kontynuacja zwycięskiej formuły w kolejnych segmentach była tylko kwestią czasu. Będący podwyższoną i bardziej praktyczną odmianą Fiesty wóz skompletował gamę vanów zaspokajającą potrzeby każdej rodziny - od C-maxa w dwóch odmianach - testowanego przez nas w tej większej wersji, przez S-maxa (którego wystawiliśmy na bezlitosne porównanie z Porsche) i siedmioosobowego Galaxy, po wagę ciężką przewozu osób: Turneo Custom i osobowego Transita. B-max silnie nawiązuje do języka stylistycznego wypracowanego dla tej gamy modelowej: z przodu można się dopatrzeć wiele podobieństw z niedawno zaprezentowanym Turneo, a w ogólnym charakterze wygląda jak pomniejszony C-max. Po dość odważnym Focusie projektanci postawili na bardziej stonowany design - żeby nie powiedzieć bezpłciowy - ale zachowano zgrabne proporcje i przyjazny charakter. W wyglądzie nie uwzględniono natomiast żadnych podobieństw do Fiesty (nowa odsłona właśnie wchodzi na rynek), którą przecież tak naprawdę jest.
Ford B-max - testFord B-max - test
Powiązania z popularnym małym Fordem za to dobrze widać w środku - zapożyczono z niego większość części, wliczając w to całą konsolę. Oznacza zarówno bardzo nowoczesny, kinetyczny design, jak i niemożliwy wręcz do opanowania komputer pokładowy. Tak, wiem - po dłuższym użytkowaniu właściciel powinien się z nim oswoić, ale jest to już któreś moje podejście do tego systemu i nadal nie potrafię rozszyfrować gąszczu przycisków i bardzo rozbudowanego menu, niezależnego na dwóch ekranach. Jeśli Wy też kierujecie się przy jego obsłudze przypadkiem - nie jesteście sami.
Ford B-max - testFord B-max - test
Mocne konotacje z Fiestą pozbawiły też B-maxa trochę vanowej magii - nie ma tu za wiele sprytnych trików ani pomysłowych schowków, którymi zwykły kusić konstrukcje tego segmentu. Do zarezerwowanego dla rodzinnych vanów wyposażenia zalicza się duże dodatkowe lusterko do patrzenia na małych pasażerów tylnej kanapy oraz składane oparcie przedniego fotela, nieocenione przy transporcie mebli z Ikei. Albo chociaż choinki na Święta. Brakuje za to na przykład stolików w oparciach krzeseł, regulacji oparcia tylnej kanapy czy też przesuwania jej siedziska.
Ford B-max - testFord B-max - test
Choć niekonwencjonalne tylne drzwi w żaden sposób nie zaburzają bezpieczeństwa ani komfortu, a szynę prowadzącą zawias elegancko zamaskowano, to jednak nie udało się uciec od wszelkich problemów - po przejęciu wzmocnień ze środkowego słupka tylne drzwi okazują się bardzo ciężkie i mogą być nie tylko trudne w obsłudze dla dzieci, ale i dla nich niebezpieczne - blokada przed zsunięciem działa dopiero po całkowitym otwarciu. Sprawę rozwiązałby elektryczny siłownik, ale zrezygnowano z niego zapewne ze względu na koszty. Po zauważeniu jeszcze paru takich decyzji, jak na przykład brak podświetlania lusterka przed pasażerem, można dojść do wniosku, że twórcom zależało na dużych oszczędnościach we wnętrzu. W niektórych miejscach widać słabe wykończenie, ale ogólne wrażenie pozostaje bardzo pozytywne - to fajna, interesująco zaprojektowana kabina wykonana w większości z przyjemnych, dobrze spasowanych materiałów. Wypada lepiej od ostatnich dokonań Koreańczyków czy też smutnej do granic możliwości Skody.
Ford B-max - testFord B-max - test
Podwyższenie dachu zdziałało cuda jeśli chodzi o przestronność- czuć tu dużo miejsca i aż ciężko uwierzyć, że rozstaw osi jest tylko o 16 cm większy niż w Fieście. Jak się jednak szybko okazuje, osiągnięto to kosztem wyprostowanej pozycji pasażerów - dość krótkie siedziska i pionowe oparcia mogą doskwierać w dłuższych podróżach. Mimo gęstego upakowania siedzeń, znajdujący się za nimi bagażnik rozczarowuje wielkością - 326 litrów to wynik słaby nawet jak na hatchbacka i daleko w tyle za konkurencją (Opel Meriva - 397 l, Hyundai ix20 - 440 l).
Ford B-max - testFord B-max - test
Pod maską B-maxa montowane są ostatnie hity Forda - 1,6-litrowy wysokoprężny Duratorq oraz rewelacyjny litrowy EcoBoost, którego opisywaliśmy już przy okazji nowej Fiesty. Tym razem do dyspozycji użyczono nam jednak bardziej konwencjonalnego i częściej wybieranego w Polsce Durateca. Kilka lat temu był to równie wysoko ceniony ulubieniec; teraz może nie szczyci się taką efektywnością co nowa generacja motorów Forda, ale to dalej dobry silnik - no i ponad 1000 zł tańszy od nowszych opcji. Nie da się jednak ukryć, że upływ czasu odcisnął już na nim swoje piętno - pali zauważalnie więcej niż młodsi i silniejsi następcy (katalogowe 6 l/100 km w cyklu mieszanym wobec katalogowego 4,1 l/100 km w 100-konnym Ecoboost, w praktyce w obydwu przypadkach jest to wartość ponad litr większa), a do tego jest głośniejszy i cięższy, co wyraźnie odbija się na wyważeniu konstrukcji.
Ford B-max - testFord B-max - test
W przeciwieństwie do Ecoboosta nie może się też pochwalić dużym momentem obrotowym na niskich obrotach - aby cokolwiek z niego wydobyć, trzeba się sporo namęczyć. Maksymalna wartość momentu przypada dopiero na 4000 obr./min, co jest dalekie od optimum dla samochodu, który ma się mierzyć z większymi obciążeniami. W praktyce ten silnik wystarczy do sprawnego przemieszczania się, zachowując przy tym jeszcze w miarę akceptowalne wyniki spalania. To już jednak poziom, poniżej którego nie należy schodzić - słabszy z oferowanych diesli jest boleśnie wolny, a stosunkowo wysoka cena zakupu nie zwróci szybko oszczędności przy dystrybutorze paliwa.
Ford B-max - testFord B-max - test
B-max powinien szczególnie przypaść do gustu kobietom, którym spodoba się miękkie sprzęgło, silne wspomaganie kierownicy i lekko chodząca dźwignia skrzyni biegów (osobom przyzwyczajonym do sześciobiegowej będzie brakować tego ostatniego przełożenia, ale w rzeczywistości nie jest chyba ono aż tak potrzebne). Mimo ewidentnej chęci przypodobania się całej rodzinie i wyjątkowo spokojnego zawieszenia kontrastującego z przeważnie bardziej rasowo zestawionymi Fordami, ten tutaj nie jest wcale gorszym zawadiaką. Mały van zaskakuje przede wszystkim świetnym zachowaniem podwozia, któremu towarzyszy precyzyjny układ kierowniczy i pewne zawieszenie.
Ford B-max - testFord B-max - test
Pomimo teoretycznie wysoko położonego środka ciężkości, mało kto wyczuje różnicę wobec Fiesty czy Focusa. Choć przez 99% czasu model tego typu będzie służył oczywiście do cichej i wygodnej jazdy w natężonym miejskim ruchu, przez ten 1% kiedy pozwolimy sobie na ostrą jazdę, będzie towarzyszyło temu pełne panowanie nad sytuacją i zaufanie. Wzorem pozostałych produktów z błękitnym owalem na masce także i ten model z miejsca dołącza do ścisłej czołówki najlepiej prowadzących się wozów w swojej klasie. Choć ciężko mi w to uwierzyć... B-max może dawać frajdę z jazdy.
Ford B-max - testFord B-max - test
Najmniejszy van Forda okazuje się być bardzo udanym modelem, który może dać o wiele więcej emocji, niż wskazywałoby na to zachowawcze nadwozie. Interesujący design wnętrza, dobre silniki i wciągające prowadzenie dowodzą, że B-max ma coś więcej do zaoferowania niż tylko ciekawe drzwi, które same w sobie okazały się być nie tylko zbędnym bajerem. Nawet pomimo poważnych braków w funkcjonalności wnętrza, to godna polecenia pozycja w tym segmencie.
Ford B-max - testFord B-max - test
Wobec konkurencji stawiającej tylko na element zaskoczenia, którym chcą chyba przypudrować inne braki (Citroen C3 Picasso, Fiat 500L), poprzez kompetentne, ale śmiertelnie nudne propozycje z Azji (Honda Jazz, Nissan Note, Kia/Hyundai) aż po robiących to samo, ale gorzej (Opel Meriva), Ford jest chyba najbardziej kompletną propozycją, która ma duże szanse stać się faworytem klientów. Wchodząc do salonu trzeba tylko pamiętać o mądrej konfiguracji - w wyższych wersjach wyposażenia B-max przestaje być atrakcyjny cenowo. Optymalnym wyborem będzie więc wersja Trend ze stukonnym Ecoboostem.

Podstawowe dane techniczne:
Ford B-max 1.4 Duratec Titanium
Silnik: 1388 cm3
Moc: 90 KM przy 5750 obr./min
Moment obrotowy:  125 Nm przy 4000 obr./min
Skrzynia biegów: ręczna, 5-biegowa
Liczba, układ cylindrów: 4, rzędowy
Wymiary (dł./szer./wys.): 4077/ 1751/1578 mm
Rozstaw osi: 2648 mm
Masa własna: 1200 kg
Średnia emisja CO2: 139 g/km

Osiągi:
0-100 km/h: 13,8 sekundy
Prędkość maksymalna: 171 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 7,9 l/100 km (9 w teście)
Trasa: 4,9 l/100 km (6,2 w teście)
Cykl mieszany: 6 l/100 km (7,5 w teście)



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Ford B-max - Drzwi to dopiero początek - nasz test