Ferrari California przejdzie face lifting - pozory mylą

Trudno upiększać to, co już od samego początku jest niemalże ideałem. Wiedzą o tym doskonale tunerzy, którzy podejmują się zmiany w wyglądzie samochodów marki Ferrari czy Lamborghini. Tylko bardzo kosmetyczne zmiany - i to tez nie zawsze - nie psują symbiozy, w której "żyją" ze sobą poszczególne elementy karoserii. Ferrari doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego face lifting Californi ograniczyła li tylko do modyfikacji niewidocznych na pierwszy rzut oka. Produkcja odświeżonej "Włoszki" ma się rozpocząć już w styczniu 2012 roku. Karoseria zmieni się tylko w bardzo drobnych szczegółach, a najbardziej widocznym z nich będzie grill, który (opcjonalnie) będzie mógł być srebrny. Najważniejsze zmiany dosięgną jednak to, co dla oka niewidoczne. Odświeżona California ma być "dramatycznie odmienna pod względem technicznym". A co to dokładniej oznacza? Modyfikacjom zostanie poddany przede wszystkim 4.3-litrowy silnik V8 z bezpośrednim wtryskiem, który dysponuje mocą 460 KM. Zmiany kolektora wydechowego i mapowania ECU podniosą moc o 30 KM, a maksymalny moment obrotowy do niespełna 506 Nm (z 485 Nm). Odświeżona Califonia będzie jeszcze szybsza również dzięki zastosowaniu lżejszych materiałów podczas budowy niektórych elementów, co pozwoli zmniejszyć masę o 30 kg. Samochód będzie nadal dostępny z siedmiobiegową, dwusprzęgłową skrzynią F1. California osiąga "setkę" w cztery sekundy. Lifting obniży przyspieszenie do około 3,8 sekundy. W jego zakres wejdą również modyfikacje zawieszenia i systemu multimedialnego. Ceny są na razie nieznane, ale ze względu na ilość przeprowadzonych zmian należy się spodziewać dość znacznego ich wzrostu.