
10 tysięcy, puszka po ananasach i rozbój którego nie było
Według relacji mężczyzny, który wezwał policję, wprost pod jego samochód wybiegł z lasu jakiś człowiek. By uniknąć nieszczęścia kierujący gwałtownie wyhamował, a gdy tylko jego samochód się zatrzymał został brutalnie z niego wyciągnięty. Michał D. jak stwierdził był duszony, sprawców było dwóch, a do szyi przystawiony miał nóż. Z kieszeni spodni skradziono mu ponad 10 tysięcy złotych, dokumenty i karty kredytowe. Później został przewrócony i pamięta jeszcze oddalających się do lasu sprawców napadu.
Cała historia z początku wydawała się wiarygodna, lecz zawodowy „nos” otwockich i józefowskich kryminalnych nie dał się zwieść. Przez dwa dni, powoli wyłaniał się zupełnie inny scenariusz zdarzeń, równie ciekawy jak historia, którą przedstawił policjantom Michał D.
A było tak, 22-latek pracował w firmie transportowej. Za towar, który rozwoził otrzymywał gotówkę, z której winien był się rozliczyć po każdym dniu pracy. Nie zrobił tego przez kilka dni z rzędu. Za to, za firmowe pieniądze zrobił zakupy w jednym z warszawskich centrów handlowych. To jednak nie wszystko. Mężczyzna stwierdził, że ponad 8 tysięcy złotych ukrył w puszce po ananasach i zakopał w lesie pod Garwolinem. Jak już można się było spodziewać puszki tam, ani nigdzie indziej nie było. Tym razem 22-latek wyznał policjantom, że resztę pieniędzy wraz z dokumentami zgubił. Bojąc się zwolnienia z pracy do głowy przyszedł mu pomysł z rozbojem.
Michał D. został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Szczegółowy przebieg „napadu”, a przede wszystkim to, co stało się z pieniędzmi wyjaśni prowadzone postępowanie.
Za czyn, którego dopuścił się Michał D. grozi mu teraz do 5 lat pozbawienia wolności.
js, mm
Dodaj komentarz
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
Komentarze do:
10 tysięcy, puszka po ananasach i rozbój którego nie było








