Tysiące koni na Torze Poznań dla każdego - nasza relacja z AMG Driving Academy

Na organizowanych przez AMG szkoleniach można nabyć cenną wiedzę na temat jazdy po torze… i przekonać się, jak świetnie radzą sobie na nim sportowe warianty Mercedesów.

Przyjeżdżasz rano na tor wyścigowy i po krótkiej gadce chwytasz kominiarkę z logo AMG, zawodniczy kask i zajmujesz miejsce w jednym z kilkusetkonnych Mercedesów sygnowanych trzema legendarnymi literkami. Przez następne kilka godzin z pomocą profesjonalnych instruktorów, którzy analizują każdy Twój ruch i komentują jazdę na bieżąco przez walkie-talkie przejdziesz przyspieszony kurs jazdy sportowej, a przede wszystkim - dasz w bezpiecznych warunkach wycisk jednym z najmocarniejszych samochodów poruszających się po ziemskich drogach. Wbrew pozorom, to nie żadna abstrakcja, a szkolenia, które naprawdę mają regularnie miejsce w Polsce i których cena zaczyna się od 1700 zł netto za osobę. Polska w zeszłym roku jako jeden z pierwszych krajów na świecie dołączył do prestiżowego programu AMG Driving Academy, polegającego na kompleksowym przygotowaniu kierowcy do jazdy sportowej poprzez cykl szkoleń zorganizowanych na trzech poziomach zaawansowania: Basic, Advanced i Pro. Wydarzenia te są organizowane na całym świecie i ustandaryzowane - znaczy to, że kończąc szkolenie Basic w Polsce można przystąpić do kolejnego w Niemczech albo USA, a instruktorzy we wszystkich krajach trzymają ten sam wysoki poziom. Już podstawowy program zajmuje całe półtora dnia, w czasie których kierowca szlifuje swoje umiejętności wyścigowej linii przejazdu zakrętów i hamowania (śmiejcie się, ale prawie każdy przed tym kursem źle hamuje). Treningi na wyższych poziomach zajmują już całe trzy dni i odbywają się już na najlepszych europejskich obiektach wyścigowych z użyciem najmocniejszych samochodów z modelem SLS włącznie. Oprócz tego, oferta Akademii obejmuje także namiastkę torowych emocji poprzez jednodniowy program Experience i dwa rodzaje cieszących się wielką popularnością zimowych treningów organizowanych w Alpach i na zamarzniętych jeziorach w Szwecji. Cena tego ostatniego programu - 16150 zł netto od osoby - nie zniechęca polskich entuzjastów: wszystkie miejsca na przyszły rok zostały już wyprzedane. Driving Academy to kolejny krok w zwiększaniu świadomości marki AMG, która jest coraz bardziej samodzielna i radzi sobie coraz lepiej: z trzynastoma modelami w polskim cenniku ma ofertę większą niż kiedykolwiek wcześniej, a niedawno wypuściła na rynek swój drugi własny model - już dobrze przyjęte, supersportowe GT. AMG ma coraz bardziej oddalać się od skojarzeń z byciem tylko jedną z wielu wersji już dobrze znanych modeli Mercedesa, co odzwierciedla także wymowna zmiana podjęta przed ostatnim salonie samochodowym w Paryżu - nowe twory z Affalterbach pojawiły się tam już jako Mercedesy-AMG, a nie Mercedesy-Benze z dopiskiem AMG na końcu.
 
Niemcy muszą się starać, bo nawet mimo niepodzielnych rządów w Formule 1 i różnych mistrzostwach klasy GT3 na całym świecie, produkty AMG długo nie były traktowane na serio jako wozy sportowe, które mogłyby konkurować na przykład z atletycznymi limuzynami z literką M na klapie bagażnika. Chyba nawet podobała im się rola bycia alternatywą o innych priorytetach: wygodnych „kanapowozów” z silnikiem dobranym w myśl zasady „im większy, tym lepszy”, którego fakt faktem imponujące osiągi przesłaniały nie potrafiących nadążyć za nim wszystkich innych podzespołów.Jak jednak miało nas przekonać już parę pierwszych chwil na torze, w roku 2014 rzeczywistość jest inna. Silniki dalej są fenomenalne, ale cała reszta: od ogółu w postaci sztywnej architektury po takie szczegóły jak skrzynia biegów czy zawieszenie, tworzą z nowych AMG brutalnie skuteczną broń na tor. Do naszej dyspozycji na Torze Poznań oddano kompleksowy przegląd przez obecną ofertę AMG: od trochę kontrowersyjnych (ale określanych tak tylko przez tych, którzy nimi nie jeździli) A45 i CLA45 AMG, przez dwie sztuki starego dobrego tylnonapędowego muscle cara C63 AMG specjalnej edycji Edition 507, po parę mocarnych E63 AMG S 4MATIC.Szare chmury zbierające się podczas naszej porannej drogi do Poznania w Przeźmierowie zdążyły się już zmienić w intensywny deszcz wzbierający strumienie wody na asfalcie toru. Nie wyglądało to na idealne warunki do zaznajomienia się z maszynami o tak przytłaczających osiągach, ale pierwsze ćwiczenie pozwoliło wczuć się i poznać granice możliwości aut (i swoich własnych…) w takich warunkach. Był to klasyczny wyścig równoległy, zakończony jednak urozmaiceniem: nie metą lotną a miejscem, w którym należy się zmieścić po zatrzymaniu. Wyszła z tego dobra próba siły prawej nogi i nerwów trzymanych do samego końca, a deszcz wywrócił rozkład sił niczym w Formule 1: w takich warunkach A45 AMG zawstydzało nieustannie walczące o choćby ślad przyczepności C63 AMG, a pokaźna waga E63 była jeszcze bardziej odczuwalna podczas hamowania.Stąd już prosta droga do kolejnego stopnia wtajemniczenia: slalomu. Ułożono go w dający dużo satysfakcji sposób: po krótkim odcinku rozpędzania na wprost rozpoczynał on się on ciasnymi zakrętami, po których każdy następny otwierał się tak, że z każdym pachołkiem prędkość wzrastała. Nawet w deszczu pod koniec odcinka prędkość znacznie przekraczała 100 km/h, a zbudowana na poprzednich łukach pewność pozwalała już trochę wyrzucać tył szalonej C-klasy coupe - w miarę tolerancji instruktorów, którzy każdą próbę driftu na treningach niestety wyłapują i surowo karzą.Ćwiczenie to było wstępem do następującego po nim trenowania określonych partii toru: od optymalnej linii danych zakrętów po całe sekwencje. Samo obranie optymalnej linii przejazdu nie okazuje się jedynym wyzwaniem: wielu osobom trudność sprawia też odpowiednia technika jazdy wyścigowej - bez gwałtownych ruchów i korekt, prowadzona tylko przez pewne i dokładne manewry kierownicą i pedałami. Takie umiejętności można nabyć tylko zdobywaniem doświadczenia w miejscach właśnie takich jak ta akademia.  Tylko w takich też miejscach zwykli śmiertelnicy mają szansę na kontakt ze sprzętem telemetrycznym, z którym na co dzień normalnie mają do czynienia tylko zawodowcy - albo chociaż track dayowcy mający stanowczo za dużo pieniędzy… Uczestnicy akademii przejeżdżają całe okrążenie pomiarowe z takim cudem technologii, które rejestruje na filmie przejazd kierowcy, kabinę (by zobaczyć, gdzie patrzy kierowca - pamiętaj, nie przed maskę, tylko jak najdalej w punkt, do którego dążysz) i inne parametry samochodu. To najlepsze narzędzie do wyłapania wszystkich błędów nie tylko początkujących, ale i doświadczonych fanów szybkiej jazdy. Przejazdy są pod wieloma kątami porównywane także z optymalnym przejazdem instruktora, dzięki czemu uczący się od razu poznaje jasną odpowiedź, jak jechać lepiej.Na koniec pozostają dwie wisienki na torcie: rywalizacja z pomiarem czasu na technicznym, podchwytliwym torze części kartingowej i taxi drive. Przejazdy zapoznawcze przed sprawdzianem ostatecznym odbywały się smartem brabus, który może na tle jeszcze przed chwilą prowadzonych maszyn nie jest najszybszy, ale jak na swoją ułomną jak na te warunki konstrukcję wykazywał zaskakująco dobrą przyczepność i żwawe tempo. Na krętej, mokrej nawierzchni używany do pomiaru czasu A45 AMG okazywał się już duży i ciężki, przez co łatwo było o podsterowność i strącenie któregoś ze słupków, co wiązało się naturalnie z karą czasową.Nagrodą dla każdego uczestnika na koniec dnia jest przejazd jednego okrążenia z zawodowym kierowcą wyścigowym. Solidną porcję adrenaliny gwarantuje już sam widok zawodowca w kompletnym stroju, z kaskiem, rękawiczkami i kombinezonem z niepalnego materiału (Hej! A gdzie mój jak coś się stanie?!) i perspektywa jazdy na sto procent możliwości ryczącego i wierzgającego z pomocą wszystkich swoich pięciuset siedmiu koni C63 AMG. Tu na szczęście nie obowiązywał zakaz driftowania i za moimi namowami przez te niecałe dwie minuty częściej obserwowałem kierunek jazdy przez boczne szyby niż przednią. To tak, jakby ktoś po paru godzinach jazdy na torze najmocniejszymi z Mercedesów cierpiał jeszcze na brak emocji…Dzień się skończył stanowczo za szybko - choćby dlatego, że nawet nie było czasu docenić jak przy tych wszystkich swoich talentach dynamicznych te wozy są luksusowe i doskonale wykonane. Mało kto korzysta już z tak wielkich silników jak AMG i mało który inny samochód wywołuje też takie wrażenie pancerności, które tu jest niezmiennie obecne. Kolejny dzień bezdusznego katowania wszystkie sześć wozów zniosło bez słowa sprzeciwu, no może poza nieuniknionym piskiem tarcz hamulcowych…Spragnieni bardzo mocnych wrażeń i bardziej wprawni za kółkiem będą narzekać, że na podstawowych poziomach szkolenia (przez który trzeba się przebić, by dostąpić możliwości brania udziału w wyższych stopniach zaawansowania) ogranicza ich dużo jeżdżenia za instruktorem i pod ścisłe wytyczne, przez co nie do końca jest szansa się wyszaleć i poczuć tę wolność, po którą się na tor przyjeżdża. Wiadomo jednak, że większe szaleństwa dla wielu mogłyby się źle skończyć, a bezpieczeństwo jest jednym z priorytetów przy tak profesjonalnych szkoleniach. Żarty się skończyły - tu obcuje się z bardzo mocnymi, piekielnie szybkimi maszynami, a możliwość wykorzystania ich potencjału choćby w pewnej części na profesjonalnym obiekcie sportowym gwarantuje podbudowanie ego swojego wewnętrznego kierowcy wyścigowego i przeżycia, wspomnieniami których będziesz męczył znajomych przez najbliższe kilka miesięcy.Więcej informacji o AMG Driving Academy na stronie amgacademy.pl i u autoryzowanych polskich dealerów AMG.