Portal V10  »  Relacje z imprez  »  Porsche World Roadshow 2011 - nasza relacja
Porsche World Roadshow 2011

Porsche World Roadshow 2011 - nasza relacja

2011-05-16 - K. Lewandowski     Tagi: Porsche, Porsche Carrera, Porsche Cayenne, Porsche Boxster, Porsche Cayman, Porsche Panamera
Jest majowy, sobotni poranek, stoję przed rządkiem nowych, błyszczących Porsche. Kilka wersji 911, w tym Turbo Cabrio, Carrera GTS, obok Boxster Spyder, Panamery, Cayenne... Wzrokiem obejmuję asfaltową płytę, pas startowy i drogi dojazdowe nieczynnego lotniska. Jeremy Clarkson podchodzi i pyta, kiedy zacząć hamowanie do pierwszego lewego zakrętu, żeby stracić jak najmniej sekund w łuku. Patrzę na niego z politowaniem... Zapewne przynajmniej kilku z nas śnił się taki sen. Rzecz w tym, że to się dzieję naprawdę, no może oprócz Clarksona, ale on i tak wszystko wie najlepiej, a do tego jest Brytyjczykiem i nie przepada za Porsche.

To jeszcze raz: stoję na lotnisku w Kąkolewie, mamy piękny, słoneczny poranek i perspektywę całego dnia za kierownicą, a w zasadzie za kierownicami Porsche. Czy może być lepiej?
Wraz z dziennikarzami innych mediów będziemy sprawdzać, testować i badać, a nasz zapał będą próbowali okiełznać instruktorzy Porsche, którzy oprócz niańczenia dziennikarzy są doświadczonymi kierowcami wyścigowymi. Trafiam do grupy Tobiasa Theurera, byłego kartingowego mistrza Niemiec. Sympatyczny instruktor, który często powtarza zwrot „safety first” mocno hamuje nasz entuzjazm - nie będzie poślizgów, nie będzie dymu z opon, będzie „safety”. Zaczynamy, pierwsza próba - slalom za kierownicą Porsche Boxster Spyder. Ta wersja jest lżejsza od normalnego Boxstera, ma sportowe fotele, sztywniejsze zawieszenie i dach rozpinany niczym „tropik” nad namiotem. Slalom, z ciasno rozstawionymi słupkami potrafi obnażyć niedoskonałości zawieszenia każdego samochodu. W przypadku Boxstera nie ma nic do obnażania, samochód precyzyjnie przechodzi między pachołkami, a Tobias dzielnie znosi przeciążenia, którymi raczą go kolejni kierowcy.
Następna próba to test przyspieszenia i hamowania za kierownicą Porsche 911 Turbo Cabrio. To bardzo szybki samochód, może nie do końca rozumiem sens kupowania 500-konnego cabrio, ale spróbuję nie zaprzątać sobie tym głowy. Samochód wyposażony jest w automatyczną skrzynię biegów - PDK, która ma system „Launch control”. Po jego aktywacji wciskamy hamulec, gaz i po zapaleniu się kontrolki na ramieniu kierownicy puszczamy hamulec. Efekt 3 sekundy z drobnym hakiem do 100 km/h i przeciążenie wciskające oczy wgłąb czaszki. Hamowanie jest równie spektakularne, tylko tym razem gałki oczne prawie dotykają szkieł okularów.Jednak to nie osiągi zrobiły na mnie największe wrażenie. Turbo, którym każdy z nas zrobił przynajmniej dwa testy pełnego przyspieszenia i hamowania miało nieco ponad 50 tysięcy kilometrów przebiegu. Jak powiedział Tobias, większość swojego życia spędziło wykonując właśnie tę pracę: maksymalne przyspieszenie, maksymalne hamowanie, nikt go nie oszczędzał, nikt nie jeździł nim delikatnie. Czytając te słowa trudno sobie wyobrazić ryk silnika, pisk opon, zapach rozgrzanych hamulców, jednak patrząc na miejscu na tytaniczną pracę tego auta, nabrałem potężnego szacunku dla konstruktorów, którzy zbudowali tak wytrzymały samochód. Dość powiedzieć, że kilka aut konkurencji ma zapisaną w gwarancji klauzulę wykluczającą prawo do napraw gwarancyjnych w przypadku zastosowania procedury startowej dwa razy pod rząd...Po dawce maksymalnych przeciążeń przyszedł czas na pozostałe modele. Zadanie to przejazd po torze wytyczonym pomiędzy pachołkami. Tym razem instruktor jedzie przed nami nadając tempo całej kolumnie. Każdy z nas przejedzie tor za kierownicą 911 Carrera GTS, Caymana S, Panamery i Cayenne. Carrera GTS klasa sama w sobie - w zasadzie wszystko co mógłbym napisać to truizmy. Cayman to świetne i chyba nieco niedocenianie auto. Dzięki centralnie umieszczonemu silnikowi radzi sobie z zakrętami równie doskonale jak Boxster i na krętym torze, mimo mniejszej mocy silnika jest w stanie skuteczne zepsuć humor kierowcy 911. Do Panamery podchodziłem z dużym dystansem. Potężny hatchback okazał się być bardzo skutecznym samochodem, a potencjał zawieszenia, mocy i hamulców pozwalał szybko zapomnieć o masie i gabarytach. W Cayenne wystarczy przełączyć kilka systemów na tryb „komfort” i nierówna nawierzchnia drogi dojazdowej do pasa startowego zamienia się w równą jak stół autostradę, aż trudno było uwierzyć, że jadąca przede mną Carrera GTS skacze na tej nawierzchni jak żabka.Więcej zalet Cayenne pokazało w pobliskim lesie, gdzie między gałęziami i konarami drzew mieliśmy okazję przekonać się, że Porsche spokojnie jest w stanie wjechać w miejsca, które bardziej kojarzą się z survivalem niż drogą.

Na koniec przyszło nam jeszcze raz spotkać się z Panamerą - tym razem w „teście łosia”. Sprawę dodatkowo komplikował Tobias, który w ramach „safety first” po pierwszym skręcie kierownicą zrzucał na luz odpinając napęd. Do tego w połowie próby nawierzchnia zmieniała przyczepność. Po dwóch przejazdach okazuje się, że Panamera bez trudu pozwala przejechać „łosia” bardzo ciasno albo szerokim bokiem, wszystko bardzo przewidywalnie i neutralnie.Tę neutralność miałem okazję poobserwować z fotela pasażera. Tobias za kierownicą zmienił się nie do poznania. Prowadzać Panamerę pełnymi bokami przy 140 km/h miał jeszcze czas porozmawiać z nami na temat niuansów zawieszenia - oczywiście „safety first”!



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Porsche World Roadshow 2011 - nasza relacja