Portal V10  »  Prezentacje / testy  »  Lexus GS 300 i GS 450h - nasz test
Lexus GS 300

Lexus GS 300 i GS 450h - nasz test

2007-09-07 - K. Lewandowski     Tagi: Lexus, Auta hybrydowe, Lexus GS, Sedan

W gamie sedanów Lexusa, GS mieści się pomiędzy młodzieńczym i odrobinę kobiecym IS, a bardzo luksusowym LS.

Jest kompromisem, łączącym oba bieguny - z jednej strony trochę sportowy - okrągłe zegary (z obrotomierzem niczym w wyścigówce), dźwięk silnika na wysokich obrotach. Z drugiej natomiast luksusowy - duży ekran dotykowy, sterowanie głosem, tempomat, klimatyzowane przednie fotele.

Na początku ustalmy czym na pewno Lexus GS nie jest:
Lexus GS nie jest samochodem sportowym. Kontrola trakcji i tak włączy się powyżej 50 km/h. Skrzynia biegów lepiej działa w trybie automatycznym niż sekwencyjnym, szczególnie jak odsuniemy nieco podłokietnik i znajdziemy tam przełącznik PWR/ECT/SNOW. Przełączenie w tryb PWR powoduje zapalenie się kontrolki na tarczy obrotomierza i... no właśnie skrzynia pracuje w trybie sportowym. Po zdjęciu nogi z gazu nie wrzuca wyższego biegu zmniejszając obroty silnika, tylko grzecznie trzyma 4000 obr/min czekając aż kierowca zechce znów dodać gazu. Lexus GS nie jest wygodną limuzyną dla 4 osób. Pasażerowie tylnych siedzeń nie mogą sobie pojeździć kanapą, włączyć jej ogrzewania, czy chłodzenia. W GSie nie ma także 4 strefowej klimatyzacji, elektrycznych roletek bocznych szyb. Nie oszukujmy się, jak kogoś stać na kierowcę, powinien kupić Lexusa LS.
Lexus jest samochodem bezpiecznym. Trzeba zacząć od tego, że nie pozwoli się uruchomić bez wciśniętego pedału hamulca. Wyświetla komunikat na ekranie pod szybkościomierzem i koniec. Nie wciśniesz pedału hamulca - nie pojedziesz, bez dyskusji. Wciskam więc grzecznie hamulec, naciskam klawisz Start/Stop, silnik ożywa i... na sporych rozmiarów wyświetlaczu na konsoli środkowej, GS informuje mnie, co mi zrobi jak będę się bawił ekranem w czasie jazdy. No może nie dosłownie, ale ostrzega, że na pewno zrobię sobie krzywdę, czyni tak za każdym razem, kiedy go uruchamiam - na wypadek jakbym zapomniał.Ruszam - pojawia się pierwszy brzęczyk - nie zapiąłem pasów... ale ja tylko kawałeczek... Nic z tego - po kilku chwilach natarczywy ton zmienił się w jeszcze bardziej natarczywy, zapinam grzecznie pas w obawie, że zrobi mi to czym straszył tekstem na ekranie. Nie jest to jedyny moment kiedy spotkamy się z różnymi rodzajami dźwięków wydawanych przez Lexusa. System pomocy przy parkowaniu zapiszczy, jak będziemy za blisko przeszkody (oprócz tego wyświetli na ekranie, informację którą stronę skrecić kierownicą, żeby brzęczenie nie zamieniło się w zgrzyt giętej blachy).Inny dźwięk czeka nas, gdy nagle, w ostrym zakręcie dodamy gazu. Nie będzie to oczywiście pisk opon, już pisałem, że nie jest to samochód sportowy. Zapiszczy brzęczyk układu stabilizacji toru jazdy, a samochód zachowa się tak grzecznie, że pasażerowie nawet nie zorientują się, że gdyby nie elektronika samochód jechałby bokiem albo w wersji pesymistycznej odbijał od krawężników.Lexus GS ściemnia - lusterka, wszystkie trzy. Nie ma więc mowy o tym, że ktoś jadący za nami będzie nas oślepiał. Lexus do wie kiedy się do niego zbliżamy i jeśli akurat jest ciemno, poświeci nam lampkami umieszczonymi pod bocznymi lusterkami i zaświeci dyskretne światło we wnętrzu, zapraszając do środka. Oświetlenie wnętrza to osobna historia. Podświetlone są oczywiście schowki, boczne kieszenie w drzwiach, na suficie świeci lampka dyskretnie rozświetlająca całe wnętrze, do tego coś świeci na buty kierowcy i pasażerom. Klamki w drzwiach też są oświetlone, a wsiadając do autka mocne źródło światła oświetla kierownicę.Lexus widzi co za nim stoi i my tez to widzimy, a to wszystko dzięki kamerze umieszczonej nad tylną tablicą rejestracyjną. Kamera świetnie sobie radzi w każdych warunkach oświetlenie, do tego na ekranie rysowany jest prostokąt, w który trafimy cofając autem. Warto dodać również, że podczas cofania automatycznie składa się roleta tylnej szyby, a boczne lusterka opuszczają się, pomagając obserwować krawężniki...Lexus lubi być dotykany. Wystarczy wsunąć dłoń pod klamkę, alby odryglował zamki - oczywiście, tylko wtedy gdy w kieszeni mamy klucz/kartę. Ma duży ekran dotykowy, którym wyświetlane są wszelkie informacje. Ekran służy także od obsługi systemu audio, telefonu, nawigacji, klimatyzacji. Można oglądać na nim również filmy DVD, niestety tylko podczas postoju samochodu.Wnętrze Lexusa GS zdecydowanie nie odstaje od europejskiej konkurencji. Świetna jakość materiałów, wzorowe dopasowanie elementów, ciekawe połączenie skóry i drewna (szczególnie spodobały mi się boczki drzwi). Wszystko znajduje się na swoim miejscu. No prawie wszystko - do sprawnego korzystania ze schowka w podłokietniku przydałby się jeszcze jeden staw prawej ręki, a elektroniczny zegar w centralnym miejscu konsoli trąci trochę Toyotą Corollą (co ciekawe ten element występuje we wszystkich modelach Lexusa).Kokpit nie jest przeładowany przyciskami, część funkcji wybiera się za pomocą ekranu dotykowego. Rzadziej wykorzystywane, jak regulacja i składanie lusterek, kasowanie licznika przebiegu dziennego, otwieranie wlewu paliwa, schowane są sprytnie w lewej części kokpitu, aby z nich skorzystać trzeba otworzyć dodatkowy panel.Za sprzęt audio odpowiedzialna jest firma Mark Levinson (wyposażenie standardowe GS 450h, w GS 300 wymaga dopłaty). Czternaście głośników w kabinie i zmieniarka na 6 płyt DVD czynią z GSa w bardzo szybką salę koncertową. Całość uzupełnia zestaw głośnomówiący Bluetooth.

Lexus GS 300 czy GS 450h?Zacznijmy od suchych danych: GS 300 ma pod maską 3-litrową, 249-konną V6, która rozpędza go do 240 km/h, 100 km/h osiąga po 7,2 sekundy. GS 450h ma też silnik V6, o nieco większej pojemności: 3,5 litra, mocy 295 koni, a do tego 200-konny silnik elektryczny. Ten zestaw przekazuje na koła 345 koni mocy, rozpędzając hybrydę do 100 km/h w 5,9 sekundy, wskazówka prędkościomierza kończy swój bieg dopiero przy 250 km/h na skutek działania elektronicznego ogranicznika.Hybryda do tego mniej pali - średnio o 2 litry na 100 km, w cyklu mieszanym. Ale ma też swoje wady - przede wszystkim mniejszy bagażnik zaledwie 280 litrów, w porównaniu z 430 litrami w wersji benzynowej, do tego jest o 250 kg cięższa. Takie są koszty zabudowania akumulatorów wspomagających układ hybrydowy.Na pierwszy rzut oka nie sposób rozróżnić oba modele. Z zewnątrz hybryda różni się emblematem na pokrywie bagażnika, dyskretnymi napisami "Hybrid" na progach i specjalnym wzorem 18-calowych felg, zarezerwowanym dla tego modelu. Model, który znajdzie się w sprzedaży w 2008 roku będzie miał więcej subtelnych detali, które zarazem będą wyróżniały wszystkie modele hybrydowe.Wewnątrz hybrydy rzuca się w oczy brak obrotomierza - zamiast niego jest wskaźnik aktualnie wykorzystywanej mocy (wyskalowany ponad 250 kW). Kolejną różnicę widać po uruchomieniu silnika. Po naciśnięciu klawisza "Engine Start", w GS 300 uruchomi się silnik. Natomiast w GS 450h zaświeci się lampka "Ready" i to wszystko.Hybryda ruszy bezszelestnie po wciśnięciu gazu, korzystając z silnika elektrycznego. Pierwsze wrażenie jest niesamowite - delikatnie korzystając z pedału gazu, można ją rozpędzić bez trudu do 40 km/h bez włączania silnika spalinowego. Wystarczy opuścić szyby by usłyszeć dźwięk toczenia się opon po asfalcie, szum wiatru i śpiew ptaków... prawdziwy kontakt z naturą.Zwolennicy ciemnej strony mocy w łatwy sposób mogą sprawić, że ptaki nie będą nadążały uciec sprzed zderzaka hybrydowego GSa, a owady będą rozpryskiwały się na przedniej szybie. Wystarczy przy starcie wcisnąć pedał gazu do oporu... spalinowe i elektryczne konie mechaniczne dają z siebie wszystko, żeby wystrzelić 2-tonowy pocisk do przodu. Silnik spalinowy pracuje ze stałymi obrotami (bezstopniowa skrzynia biegów), strzałka wskaźnika mocy zatrzymuje się w okolicach 250 kW, a prędkościomierz pnie się w górę mijając kolejne dziesiątki km/h. Do prędkości 200 km/h samochód wciąż bardzo zdecydowanie przyspiesza. Nie jest to jedno z tych aut, które dobrze rozpędzają się do 140 km/h, a osiągnięcie 180 km/h zajmuje wieki.Jak działa układ hybrydowy? Znakomicie! Zasada wydaje się dość prosta: silniki: spalinowy i elektryczny, a także układ napędowy bardzo ściśle współpracują ze sobą. Silnik spalinowy napędza samochód, a także podczas swojej pracy ładuje akumulatory. Silnik elektryczny napędza samochód podczas delikatnej jazdy, wspomaga silnik spalinowy kiedy potrzebna jest pełna moc. Akumulatory są ładowane podczas jazdy, przy każdym zdjęciu nogi z gazu, a także, tak jak wspomniałem podczas pracy silnika spalinowego. Wszystko dzieje się automatycznie, praktycznie niedostrzegalnie dla kierowcy. Aktualny tryb pracy układu hybrydowego można śledzić na centralnym wyświetlaczu, na którym widać animowany schemat trybu pracy układu napędowego.Jak w porównaniu z hybrydowym bratem wypada GS 300? No cóż, może nie przyspiesza tak równomiernie, ale za to zmienia biegi! Oczywiście - bezstopniowa skrzynia ma same zalety - silnik pracuje w optymalnym zakresie obrotów, zmniejszone są obciążenia układu napędowego, ale silnik nie wkręca się na obroty. Nigdy nie myślałem, że aż tak bardzo będzie mi brakować tego: Wroom... Wroom... Wroom... Do tego nie można zrobić przegazówki, stojąc na światłach - silnik spalinowy jest wyłączony i po wciśnięciu gazu, niewiele się dzieje.

Zostając jeszcze na moment przy bezstopniowej skrzyni w hybrydzie - inżynierowie Lexusa przewidzieli, że znajdą się tacy marudni klienci jak ja i wyposażyli bezstopniową skrzynie w możliwość ręcznej zmiany biegów, która zmienia skrzynię bezstopniową, w 6-biegową sekwencję.

Wracając jednak do GS 300, właścicieli na pewno ucieszy większy bagażnik, bądźmy szczerzy - trudno zapakować 4-osobową rodzinę w 280 litrowy kufer hybrydy, nawet biorąc pod uwagę, że do samochodu dodawane są bardzo zgrabne walizki Samsonite, przygotowane tak, żeby w pełni wykorzystać przestrzeń bagażową.

Niezaprzeczalną zaletą trzysetki jest też cena, o około 50 tyś zł. niższa niż wersji 450h.

Podsumowanie

Lexus GS to znakomity samochód, który nie tylko doskonale radzi sobie z konkurencją w postaci Mercedesa klasy E, BMW serii 5 czy Audi A6.

Wersja hybrydowa pozostaje poza zasięgiem konkurencji, a stosunek komfort + osiągi + bezawaryjność do kosztów eksploatacji pozostawiają nowoczesne diesle daleko w tyle. Do tego pod maską hybrydy nic nie klekocze, a dzięki silnikowi elektrycznemu, bez trudu można się nią wymknąć na nocną przejażdżkę, nie budząc domowników i psa sąsiadów.


Dziękujemy firmie Lexus-Kozłowski ze Szczecina za udostępnienie samochodów do testu.

Dane techniczne:
Lexus GS300 GS450h
skrzynia biegów AT6 bezstopniowa
cylindry 6 6
pojemność silnika [ccm] 2995 3456
moc max [kW/KM] (przy obrotach) 183/249 (6200) 218/295 (6400)
max. moment obrotowy [Nm] (przy obrotach) 310 (3500) 368 (4800)
moc sumaryczna [kW/KM]
254/345
dług. całkowita [mm] 4825
szer. całkowita [mm] 1820
wys. całkowita [mm] 1160
rozstaw osi [mm] 2850
rozstaw kół przód [mm] 1540
rozstaw kół tył [mm] 1545
masa własna [kg] 1620/1660 1865/1930
max. dopuszczalna masa całkowita [kg] 2125 2355
poj. zbiornika paliwa [l] 71 65
poj. bagażnika [l] 430 280
prędkość max. [km/h] 240 250
przyspieszenie 0-100km/h [s] 7,2 5,9
średnie zużycie paliwa [l/100km] 9,8 7,9
cena testowanego modelu [pln] 249 100 294 900


Lexus GS300 - przyspieszenie 0-100 km/h


Lexus GS450h - przyspieszenie 0-100 km/h


Lexus GS450h




Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
2

Komentarze do:

Lexus GS 300 i GS 450h - nasz test

Lexus GS 300 i GS 450h - nasz test
KoSa V6 2007-09-10 20:36
w sumie to i wart tych ćwierć miliona złotych
Lexus GS 300 i GS 450h - nasz test
zender 2014-12-10 16:31
czysta przyjemnosc