Ferrari F430 zostało doszczętnie rozbite w Malezji

Właściciele salonów z supersamochodami ryzykują dużo więcej niż np. dealer Dacii pozwalając klientowi na jazdę próbną. Jeden z malezyjskich sprzedawców Ferrari przekonał się o tym na własnej skórze.

Kierowca testujący Ferrari F430 w mieście Klia w Malezji stracił kontrolę nad pojazdem i uderzył w barierkę. Niestety okazało się, że malezyjskie bandy nie należą do najmocniejszych, więc ostatecznie auto zatrzymało się na słupie. Patrząc na zdjęcia trudno uwierzyć, że kierowca i pasażer przeżyli. Prędkość z jaką poruszało się Ferrari z pewnością nie była niska. Najważniejsze jednak, że skończyło się tylko na skasowanym aucie.

Dealer Ferrari zubożał o kilkaset tysięcy euro, ale cóż - handel supersamochodami wiąże się z ryzykiem.